poniedziałek, 13 stycznia 2014

6."Czy ty coś sugerujesz?"

Nie  mam pojęcia ile czasu siedziałam na podłodze w salonie. Głowę miałam zadartą do góry i tępo patrzyłam w sufit. Nie kontrolowałam łez. Spływały ciurkiem po skroniach i wsiąkały we włosy. Czułam się jak gówno.
Po prostu. Nie rozumiałam go. Miałam już dość.
Szum, który dobiegał z łazienki wreszcie ustał. I dobrze. Zazwyczaj odgłos spływającej wody przynosił mi ukojenie. Nie dzisiaj. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała skonfrontować się z Justinem. Jednak moja psychika i tak była już na wyczerpaniu. Nie chciałam z nim rozmawiać. Słyszałam powolne kroki, które stawały się coraz głośniejsze. Stał przede mną. Nie widziałam go, gdyż cały czas patrzyłam w sufit, ale czułam jego chłodną aurę. Nie wróżyło to nic dobrego.
Próbowałam uregulować swój nienaturalny, przerywany oddech. Rękawem bluzy otarłam mokre policzki i westchnęłam cicho, czekając na.. No właśnie.. Na co?
-Prim..- usłyszałam jego spięty głos. Zmarszczyłam czoło, zdziwiona, że chcę rozmawiać. Przełknęłam ślinę i spuściłam głowę w dół. Nadal na niego nie patrzyłam, nie umiałam. Za cel obrałam sobie bardzo interesującą podłogę.
-Prim.. - powtórzył trochę głośniej. - Ja.. Chciałem.. Ja chciałem Cię przeprosić.
-Wypierdalaj stąd.- powiedziałam zadziwiająco spokojnie. Kompletnie zignorowałam jego słowa, które jednak w duchu mnie ucieszyły.
Niniejszym jednak i tak wstałam z podłogi, kompletnie ignorując Biebera i skierowałam się pospiesznym krokiem do kuchni. Zaczęła boleć mnie głowa, więc wdrapałam się na blat i stojąc na nim zaczęłam przeszukiwać szafki. Nie mieszkałam tu za długo, więc nie wiedziałam gdzie mogą być. Wreszcie znalazłam!
Zeskoczyłam z blatu i sięgnęłam po szklankę. Napełniłam ją wodą i odwróciłam się by siąść przy stole.
-Kurwa! - krzyknęłam, a szklanka z hukiem upadła na podłogę. Moje serce biło nienaturalnie szybko. Spojrzałam się z wyrzutem na Justina, który z niewyjaśnionych powodów nadal był u mnie w domu, a teraz stał w wejściu do kuchni.
-Mówiłam, że masz wyjść - warknęłam na niego. Ominęłam kałużę i kawałki szkła i stanęłam na środku kuchni. Nie miałam ochoty sprzątać. Jednak wyjście z kuchni, oznaczało, że będę musiała przejść obok Biebera. Oh, jebać to.
Spojrzałam na chłopaka, który z niewiadomych powodów się uśmiechał. Wywróciłam oczami i skierowałam się w stronę salonu. Przeszłam obok niego i poczułam mocne szarpnięcie za rękę. Odwróciłam się i już podnosiłam rękę, żeby go z policzkować, ale zwinnie złapał moją rękę.
-Czego chcesz?! - krzyknęłam do niego i szczerze powiedziawszy czułam, że zaraz znowu się popłaczę. Jęknęłam i poczułam jak łzy znów spływają po moich policzkach. - Proszę Cię, zostaw mnie w spokoju.
Spojrzałam błagalnie w jego oczy. Ujrzałam w nich strach, ale też współczucie?
Po chwili poczułam ciepło. Silne ramiona Justina oplotły moje wiotkie ciało. Wstrzymałam oddech, bo na prawdę czułam się dziwnie. Byliśmy tak blisko. Nie było ani centymetra przestrzeni między nami. Czułam jak moje policzki stają się ciepłe.
-Oddychaj. - usłyszałam jego cichy szept tuż przy uchu. Po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz, nawet chyba Justin go poczuł. Zaczęłam oddychać, ale jak na zawołanie moim ciałem ogarnął szloch. Moje ręce zacisnęły się na koszulce chłopaka, a twarz wtuliłam w jego tors. Może właśnie tego mi było potrzeba?
-Nienawidzę Cię - jęknęłam i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ja Ciebie też - zaśmiał się cicho i pogłaskał mnie po włosach. To było bardzo dziwne, że Justin umiał się tak wspaniale zachować. Jednak nie przeszkadzało mi to, więc bardziej wtuliłam się w jego ciało.

Patrzyłam na siebie w lustrze i nie dowierzałam. Wyglądałam zupełnie inaczej niż przed przyjazdem tutaj. Miałam zapadnięte policzki, co zawsze mi się podobało. Nigdy nie byłam jakoś szczególnie chuda, ale teraz czułam się idealnie. Jednak podkrążone oczy wcale nie wyglądały dobrze. Zamaskowałam je nakładając niewielką ilość fluidu. Uśmiechnęłam się do lustra, co wyszło trochę sztucznie i westchnęłam cicho pod nosem.
-Prim. Wszystko w porządku? - w drzwiach pojawił się Justin. No tak, zapomniałam, że cały czas był w domu. Pogodziliśmy się i na prawdę byłam szczęśliwa, że tak się stało.
-Um, tak. - uśmiechnęłam się delikatnie, by odpędzić jego, jak i swoje obawy. Chłopak spojrzał na mnie nie pewnie, ale po chwili kiwnął głową i wyszedł z łazienki. Przeczesałam włosy ręką i po chwili już szłam do salonu.
-Oglądamy coś? - zapytał Justin i spojrzał na mnie pytająco. Oblizałam usta i kiwnęłam głową.
-Poczekaj, tylko idę sprzątnąć szkło w kuchni - skrzywiłam się lekko i już kierowałam się wyjścia z salonu, ale chłopak mnie zatrzymał.
-Już to zrobiłem. Usiądź i się wyluzuj. - uśmiechnął się i siadł na kanapie, klepiąc ręką miejsce koło siebie. Przez chwilę stałam na środku pokoju i tępo patrzyłam się w kanapę, ale po chwili już kierowałam się do wyznaczonego miejsca. Usiadłam na kanapie, moim zdaniem za blisko niego. Już miałam się odsunąć, ale chłopak oplótł mnie ręką. Moje ciało zesztywniało, a policzki były pewnie czerwone jak burak. Westchnęłam z lubością. Na prawdę, bycie w ramionach Justina było strasznie przyjemne i gdybym mogła, to spędziłabym całe wieki w takiej pozycji. Jednak czułam się dziwnie, gdy byliśmy tak blisko siebie.
-Justin..-szepnęłam cicho. Uniosłam głowę ku górze i napotkałam intensywny wzrok chłopaka. Jego tęczówki były brązowe jak ciemna kawa, ale dało się dostrzec złote plamki. Miał piękne oczy.,
-Ja chciałam Ci podziękować. Za wszystko. - zarumieniłam się, gdyż Justin cały czas wpatrywał się w moje oczy. Uniosłam się delikatnie i cmoknęłam go w policzek.
Szybko opuściłam się i oparłam głowę o jego ramie, by ukryć te cholerne rumieńce. Chłopak zaśmiał się i włączył film.

-Podobało Ci się? - Justin kolejny raz żartował. Ze mnie. Nie może się opanować już od kilkunastu minut. . A to dlatego, że po kilku minutach tej komedii, ja zasnęłam. Wtulona w chłopaka.
Pokręciłam głową z lekkim uśmiechem. Lubiłam patrzeć na jego szczęśliwego, wyglądał wtedy tak młodo. Gdybym poznała go w innych okolicznościach, to nigdy bym nie uznała, że może być gangsterem.
-Przepraszam. - jęknęłam żartobliwie. - Jesteś po prostu bardzo wygodny.
-Czy ty coś sugerujesz? - Poruszył śmiesznie brwiami, a ja znowu zaczęłam się chichrać. Wskoczyłam na blat, gdyż byliśmy w kuchni i patrzyłam na jego uśmiech.
-Zależy co masz na myśli. - zażartowałam i patrzyłam jak chłopak poważnieje. Powolnym, ale seksownych krokiem zaczął iść w moją stronę.
-To nie ja mam sprośne myśli - zaśmiał się, a ja otworzyłam szerzej oczy. On sobie żartuje, prawda?
-Oh, więc teraz umiesz czytać w myślach?
-Czyli przyznajesz się do tego, że myślisz o mnie pod kątem erotycznym? - Miał tak poważną minę, że nie wiedziałam czy ona mówi poważnie. Pokręciłam głową przecząco i pokazałam mu środkowy palec.
-Ta rozmowa jest zakończona. - rzuciłam z lekko obrażonym tonem. Już chciałam zeskakiwać i wyjść z pomieszczenia, ale chłopak złapał mnie w biodrach. Stanął między moimi nogami i patrzył mi prosto w oczy.
Odwróciłam wzrok. Nie mogłam wytrzymać jego natarczywego spojrzenia. Skóra na biodrach, gdzie nadal znajdowały się dłonie Justina, niemal paliła. Czułam jak cała krew napływa mi do twarzy. Czułam się niezręcznie, ale też wspaniale. Ten chłopak za bardzo namieszał mi w głowie.
-Co ty robisz? - zaczęłam panikować, kiedy chłopak nachylił się w moją stronę, a jego oddech owiał moją twarz.
-Nie przeszkadza mi, że myślisz o mnie w "ten sposób".. - zażartował szeptem wprost do mojego ucha. Odetchnęłam głośniej, kiedy jego dłonie zaczęły lekko masować moje boki. Oblizałam usta ze zdenerwowania i spojrzałam na Justina. Jego wzrok skierowany był na moje usta. Łoho, nie dobrze.
Przygryzłam je ze zdenerwowania, ale chłopak sięgnął ręką i uwolnił dolną wargę z pomiędzy moich zębów. Powietrze stawało się coraz gęstsze i czułam, że zaraz mogę zemdleć. Dosłownie.
-Co ty robisz? - ponowiłam pytanie, które ledwo wyszeptałam.
-Nie wiem. - odpowiedział równie cicho.
I stało się.
Czułam jak po całym ciele rozchodzą się dreszcze.
Jak motyle w brzuchu uwalniają się do lotu.
A co najważniejsze czułam jego ciepło.
Jego usta.

od autorki: trochę długo musieliście czekać na ten rozdział, ale już jest. i jestem z niego zadowolona. spodziewaliście się takiego obrotu sprawy?
przepraszam, ale muszę to zrobić. w ankiecie jest napisane, że 57 osób czyta bloga, a 19 osób go obserwuje. pod poprzednim rozdziałem nie pojawiło się nawet 20 komentarzy. więc bierzcie się do roboty. 10 komentarzy = następny rozdział
Śpieszcie się, nowy rozdział już napisany.

12 komentarzy:

  1. Czekam na nn ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo:* mysle ze gdybys czesciej dodawala i nie patrzyla ile jest komentarzy to moze by sie cos unormowalo

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetneee ;) Dawaj szybko następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. znalazłam bloga przypadkiem, od razu zaczęłam czytać wszystkie notki po kolei i opowiadanie jest świetne ;D czekam na następny odcinek, oczywiście będę komentować notkę po notce ;D ;3 zapraszam też do mnie http://one--life--with--you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny rozdzial jak zawsze :) tylko takie male ale... nie wiem czy tylko u mnie ale nie wchodzi mi ten szablon w wersji mobilnej. Daloby sie cos z tym zrobic ? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny blog przeczytałam w jeden wieczór i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty rozdział! Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. jest 10 bedzie następny ? :)

    OdpowiedzUsuń