"Patrzył na czarne, wzburzone morze nienawiści- a była to krwawa, zatruta zatoka łez..
Spoglądał na białe, czyste niebo- a tak na prawdę to jasne ślady wystrzelonych pocisków.."
-Co do cholery?-wyszeptałam do siebie, lekko przerażona.
Obudziło mnie walenie do drzwi, a jest godzina ósma rano. Nikogo tu nie znam? Kto mnie nachodzi o tej godzinie?
Wyskoczyłam z łóżka poprawiając dużą koszulkę, w której spałam. Po cichu skierowałam się do salonu, skąd wzięłam pistolet. Małymi kroczkami doszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Co on tu robi?
Od kluczyłam drzwi i wychyliłam głowę.
-Obudziłeś mnie.- powiedziałam bez ogródek, patrząc na niego z nienawiścią.- Czego chcesz?
-Przyszedłem porozmawiać.-warknął przez zaciśnięte zęby. Wywróciłam oczami i mocniej zacisnęłam rękę na broni, którą chowałam za plecami.
-Miło, że się w końcu zdecydowałeś-syknęłam sarkastycznie i uśmiechnęłam się sztucznie.
-Pomyślałem, że beze mnie nie dasz sobie rady-uśmiechnął się z wyższością.
-Oh, jestem bardziej zaradna niż myślisz.-podziękowałam sobie w myślach, że mam broń, której w każdej chwili mogę użyć.-Więc lepiej uważaj na słowa-splunęłam z podłym uśmiechem.
-Czyżby? Nie wiem czy zauważyłaś, ale to ja jestem tu wyższy i silniejszy.-zauważył, a jego szczęka zacisnęła się mocno. Był wściekły.
Oblizałam usta i chwile zastanawiałam się czy powinnam to zrobić, jednak duma wygrała.
-Nie wiem czy zauważyłeś.-jednym zwinnym ruchem popchnęłam go na równoległą ścianę i przyłożyłam pistolet do skroni-Ale mam broń przy Twojej głowie.-uśmiechnęłam się z satysfakcją.
Chłopak patrzył na mnie zdezorientowany, ale po chwili jego twarz nie wyrażała emocji.
-No dalej. Zastrzel mnie!-poganiał patrząc mi prosto w oczy.-Zrób to!-krzyknął.
Zagryzłam wargę i westchnęłam głośno. Byłam słaba, nie dałam rady.
Powoli opuściłam broń i spuściłam głowę w dół, zamykając oczy. Przegrałam.
Poczułam ból w plecach, a później zabrakło mi tchu. Podniosłam powieki i zobaczyłam twarz Justina zbyt blisko mojej. Moje ciało było przyciśnięte do ściany, a pistolet został wyrwany mi z ręki.
Przełknęłam głośno ślinę i niemal poczułam zbierające się łzy w kącikach oczu. Zamknęłam oczy i czekałam na najgorsze.
Nic się nie działo. Chłopak chyba walczył ze sobą. Czułam jak jego ręka albo zaciska się, albo jak zwalnia uścisk na mojej skórze. Justin w końcu zdecydował.
-Nie bój się. Nie zabiję Cię-usłyszałam jego zdenerwowany głos. Otworzyłam szeroko oczy i patrzyłam na niego zdekoncentrowana.
-Nie?-spytałam oszołomiona.
-Nie-odpowiedział nie chętnie i złapał moją rękę, gładząc kciukiem moje kostki.
Zakrztusiłam się śliną, na ten dziwny, ale jakże przyjemny gest, a moje policzki zapłonęły żywym ogniem. Jeszcze nigdy nie czułam się bardziej skrępowana, jak w tym momencie.
Chłopak zwolnił mnie z uścisku, a mi momentalnie zmiękły nogi. Osunęłam się po ścianie i opadłam na podłogę. Zaczęłam mieć mroczki przed oczami.
-Prim. Nic Ci nie jest?-spytał kucając na przeciw mnie. Wzruszyłam ramionami sama nie mając pojęcia co się dzieje.
Poczułam jak odrywam się od ziemi, a po chwili zobaczyłam jak Justin trzymam mnie na rękach. Nie mając sił na nic położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy..
-Prim.-poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię.-Prim, obudź się.
Głos był bardzo ciepły i przyjazny. Uśmiechnęłam się delikatnie, nadal nie otwierając oczu. Nie miałam po prostu siły. Usłyszałam głośne westchnięcie, a po chwili poczułam jak ktoś ściska moją dłoń.
-Błagam, otwórz oczy.
Powoli uchyliłam powieki i zobaczyłam zmartwioną twarz Justina. Chłopak uśmiechnął się i odwrócił się w stronę stołu. Chwycił kubek i podał mi go.
-Wypij to.-wskazał brodą na naczynie z ciepłym napojem.-Poczujesz się lepiej.
Kiwnęłam głową, upijając łyk cieczy i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Dziękuję-powiedziałam nieśmiało i delikatnie się uśmiechnęłam. Poklepałam miejsce obok siebie, pokazując mu żeby usiadł.
Kiedy już siedział obok mnie, nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. Poczułam jak spina się pod moim dotykiem, ale po chwili znów przybrał obojętny wyraz twarzy.
Wypiłam resztę herbaty w ciszy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie dostrzegłam swojej broni.
-Um.. Justin?-chłopak odwrócił głowę w moją stronę.-Wiesz gdzie jest mój pistolet?
Wyjął go z kieszeni i położył na stole. Patrzyłam chwilę na broń pustym wzrokiem. Miałam do niego tyle pytać. To wszystko jest cholernie niezrozumiałe.
-Dlaczego mnie nie zabiłeś?
-Co?-spytał zszokowany.
-Dlaczego nie strzeliłeś?-spuściłam głowę w dół. Chłopak westchnął głośno.
-Ty tego nie zrobiłaś, więc ja też nie..-nie takiej odpowiedzi oczekiwałam.
-Justin-jęknęłam podirytowana.
-Nie umiałem Cię zastrzelić, pasuje?-syknął. Zagryzłam wargę w zdenerwowaniu i zaczęłam bawić się palcami. Chłopak złapał moje dłonie i rozdzielił je-Przestań.
Westchnęłam głośno i oblizałam usta.
-O czym chciałeś porozmawiać?-spytałam, gdyż ta cisza strasznie mnie męczyła. Chłopak przejechał ręką po włosach i lekko pociągnął za ich końce. Wyglądał seksownie.
-Chcę Ci pomóc-pisnęłam w duchu ze szczęścia. Ulżyło mi, na prawdę mi ulżyło, że w końcu coś układa się po mojej myśli. Mam nadzieję, że to widzisz Matt.
Uśmiechnęłam się do niego, w ramach podziękowania.
-Najpierw jednak musisz poznać kilku ludzi.
Moja mina natychmiast zrzedła. Na prawdę nie lubię poznawać nowych ludzi. Niby jestem odważna, ale jeśli chodzi o nowe znajomości to jestem strasznie nieśmiała. Spojrzałam błagalnie na Justina, który uniósł jedną brew.
-Uspokój się. Nie zabiją Cię przecież..-oh, nie byłabym taka pewna.
Nie zabiją mnie? Justin o mało co mnie nie postrzelił, to oni tym bardziej mogą. Trzeba będzie na nich uważać.
-Polecam Ci się najpierw ubrać.-zaśmiał się. Spojrzałam w dół. Kurna.
Nadal byłam w niezbyt długiej koszulce. Wstałam z kanapy jak oparzona i pobiegłam do sypialni.
-Poczekaj chwilę!-krzyknęłam i zaczęłam szukać jakiś sensownych ciuchów.
Szybko wciągnęłam na siebie ubrania i pobiegłam do łazienki. Umalowałam się delikatnie i rozczesałam włosy, co z resztą było nie lada wyzwaniem. Zadowolona ze swojego wyglądu, skierowałam się do salonu.
Miałam pewne obawy co do niego i jego znajomych. Zawiodłam się też na sobie. Jak ja mogłam do niego celować bronią. Zbyt często ostatnio wybucham. Muszę się opanować.
-Idziemy?-spytałam Justina, który nawet mnie nie zauważył. Był zapatrzony w ekran telefonu, na którym pisał. Chłopak podniósł wzrok znad urządzenia i gdy mnie zobaczył kiwnął głową. Dupek, mogłeś chociaż skomplementować mój wygląd!
Westchnęłam głośno i wzięłam pistolet do ręki.
-Po co Ci broń? Nie bierz jej ze sobą.-wywrócił oczami.
-Bez niej nie ruszam się z domu.-syknęłam. Spojrzał zaskoczony moim wybuchem i prychnął.
-Nie bój się. Będę przecież z Tobą.
-To mnie nie pociesza.-warknęłam. Skierowałam się do przedpokoju, mijając zdezorientowanego szatyna. Z szafki, która tam stała wzięłam klucze od mieszkania i samochodu, oraz trochę pieniędzy, które schowałam do przedniej kieszeni spodni. Wyszłam na zewnątrz i poczekałam, aż szatyn zrobi to samo i zamknęłam drzwi. W ciszy skierowaliśmy się na zewnątrz.
-Masz prawo jazdy?-spytałam, gdy dochodziliśmy do samochodu. Chłopak kiwnął głową.-Na pewno?.. Z resztą... Nie ważne..-westchnęłam i dałam mu kluczyki od samochodu.
Zasiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Po chwili już słyszałam ryk silnika. Justin uśmiechnął się, za pewne zadowolony, że może prowadzić taki samochód.
-Zapnij pasy-nakazałam.
-Po co?-chłopak zaśmiał się, nadal patrząc przed siebie. Przynajmniej nie spowoduje wypadku.
-Bo to mój samochód. Zapinaj.-popędziłam go.-Nie mam zamiaru płacić mandatu za Twoją głupotę.
-Tutaj nawet policji nie ma. Wyluzuj.-odparł, a w jego głosie słychać było nie małe rozbawienie.
Westchnęłam głośno i zatopiłam się w miękkim oparciu fotela.
Podjechaliśmy pod jakąś opuszczoną fabrykę. Niepewnie rozejrzałam się po okolicy, bo jeśli mam być szczera, to nie wyglądała ona za dobrze.
Szare, metalowe obkucia, odbijały słońce. Małe, niezbyt czyste okna, nie wpuszczały za dużo słońca do środka. Jedyne co mi się spodobało to graffiti na ścianach. Przełknęłam głośno ślinę, a serce zaczęło bić bardzo szybko. Spojrzałam niepewnie na Justina, który przyglądał mi się zaciekawiony. Widząc moją niepewną minę zachęcił mnie ruchem ręki, żebyśmy ruszyli do drzwi. Po chwili zastanowienia kiwnęłam głową i skierowałam się za chłopakiem do środka.
Zdziwiłam się. Wewnątrz było całkiem przyzwoicie. Podłoga była wyłożona jakimiś panelami w odcieniu dębu, a ściany pomalowane było na fioletowo. Stały tu jakieś meble. Nie było źle.
Justin chwycił mnie za rękę i szedł przede mną. I bardzo dobrze. Czuła jak na moje policzki wstępują soczyste rumieńce, a ciało odmawia posłuszeństwa. Jego dotyk mnie oszałamiał.
Chłopak zatrzymał się gwałtownie, co spowodowało, że na niego wpadłam. Odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie z cwanych uśmiechem.
-Rumieńce? Serio Dale?-zaśmiał się głośno.
-Zamknij się Bieber-warknęła i uderzyłam go w ramię. Justin jeszcze głośniej zaczął się śmiać.
Westchnęłam głośno, chowając twarz za kurtyną włosów.-Możemy iść dalej?
Znowu złapał mnie za rękę i pociągnął do pokoju, w którym stało kilka kanap i foteli. Usiedliśmy na jednej z nich i czekaliśmy.. No właśnie..
-Kiedy oni będą..-jęknęłam bardziej do siebie niż do niego.
Na prawdę nie lubię spóźniania, tym bardziej, że muszę siedzieć sam na sam w towarzystwie Justina.
-Nie marudź-warknął, najwyżej wytrącony z równowagi. Wywróciłam oczami i wyrwałam dłoń, którą cały czas trzymał. Jego szczęka była mocno zaciśnięta i już otwierał buzię by coś powiedzieć, ale na szczęście przerwała nam trójka ludzi wchodzących do pomieszczenia. Odetchnęłam.
-Bieber ma nową panienkę?-zażartował ciemnoskóry chłopak.
Był dość wysoki i pokaźny. Ale dzięki jego uroczemu uśmiechowi wyglądał nie groźno.
Dopiero po chwili zrozumiałam co powiedział i skrzywiłam się.
-Ja i Justin. Fuj.-zrobiłam zniesmaczoną minę, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Wszyscy oprócz szatyna. Punkt dla Ciebie, Prim.
Uśmiechnęłam się pod nosem i delikatnie odsunęłam od chłopaka.
-Jestem Will-chłopak wyciągnął do mnie rękę. Uśmiechnęłam się i uścisnęłam ją. Robi dobre pierwsze wrażenie.
-A ja Prim.
-Jestem Emma, ale możesz mówić do mnie Em-uśmiechnęła się ciepło brunetka, siadając na przeciwko mnie.
Była ładna. Miała idealną figurę. Jej włosy pięknie błyszczały, tak samo jak niebieskie oczy. Miała piękny uśmiech, który dodawał jej uroku. Dzięki niemu wydawała się być miłą dziewczyną.
Ostatnią osobom też była dziewczyna. Była mulatką i miała kruczoczarne włosy sięgające za łopatki. Jej oczy miały odcień machoniu. Jedynie jej uśmiech od razu zraził mnie co do niej. Wydawał się fałszywy.
-Jestem Leslie-warknęła i usiadła na kolanach Justina.
Nie żebym była zazdrosna, wiecie Justin jest mega atrakcyjny, ale to nie było miłe. Zaczęła szeptać coś mu do ucha. Niedobrze mi się robi.
-My idziemy porozmawiać.-odezwał się Bieber i wraz z dziewczyną wyszli z pomieszczenia.
Wszyscy patrzyliśmy w ciszy jak 'para' odchodzi. Westchnęłam głośno i spojrzałam na pozostałą dwójkę.
-Co to było?-spytałam wskazując palcem na miejsce, gdzie przed chwilą jeszcze stał Justin z Leslie.
-Oni 'chodzą' ze sobą.-powiedziała Em robiąc w powietrzu cudzysłów.
-Przynajmniej ona tak uważa.-uśmiechnął się Will. Mimo, że znamy się od kilku minut, to już zdążyłam polubić tą dwójkę.
Jednak zaraz to się pewnie zmieni. Oni nadal nie wiedzą, że jestem siostrą Matta. A to raczej nie polepszy naszych stosunków. Życie jest ciężkie..
-Wy nie wiecie kim jestem, prawda?-spytałam cicho. Spojrzeli na mnie z lekko zdziwionymi minami. Przyjrzeli mi się uważnie. Will uśmiechnął się lekko.
-Jesteś Prim tak?-zaśmiał się ciemnoskóry.
-Tak. Prim Dale.-ich miny zrzedły. Myślałam, że im oczy z orbity wyjdą. Wypuściłam głośno powietrze i mówiłam dalej.-Mój brat nikomu nie mówił, że ma siostrę. Jak pewnie wiecie-on nie żyje. Możecie mi zaufać. Przyjechałam tu załatwić swoje sprawy, a później się wynoszę.
Wymienili między sobą krótkie spojrzenia, których nie umiałam rozszyfrować i znowu ich wzrok skierowany został na mnie. Przełknęłam głośno ślinę i czekałam na ich reakcje.
-Skoro Bieber Ci zaufał, to i my możemy.
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się. Jest dobrze.
-Zaufał.. jasne.-syknął Justin wchodząc do pomieszczenia. Wywróciłam oczami i przejechałam językiem po spierzchniętych wargach. Mam dość.
-Dawaj klucze.-wyciągnęłam rękę w stronę szatyna. Z obojętnym wyrazem twarzy sięgnął ręką do kieszeni, skąd wyciągnął to o co prosiłam.
-Zostawisz mnie tutaj?- wypchnął dolną wargę do przodu. Pewnie myślał, że jest wtedy uroczy. I tak było. Ale nie dam mu tej satysfakcji.
-Tak.-odpowiedziałam z podłym uśmieszkiem. Chłopak skrzyżował ręce na piersiach i usiadł wygodnie na kanapie, unikając mojego wzroku. Wygrałam.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę pozostałej trójki.
-Miło było mi Was poznać.-wyciągnęłam rękę do Willa i Em, by się pożegnać. Uśmiechnęli się ciepło i skinęli głowami.-No prawie-wywróciłam oczami ignorując Leslie.
-Idę dzisiaj do klubu. Będzie miło jeżeli przyjdziecie-uśmiechnęłam się, zanim wyszłam z pomieszczenia.
Uruchomiłam laptopa i usiadłam wygodnie na fotelu w salonie. Wreszcie spokój.
Gdy urządzenie już działało, odpaliłam potrzebny program.
Wpisałam kilka potrzebnych haseł i.. udało się! Właśnie włamałam się do konta policji. Jestem hakerem.
Podałam imię i nazwisko szatyna i szukałam potrzebnych informacji.
Justin Bieber, lat 20, zamieszkuje Bronx. Przewinienia: kilkakrotne wdanie się w bójkę, nielegalne posiadanie broni, sprzedaż narkotyków i innych dopalaczy.-nieźle nabroiłeś Bieber.
Napady w grupie razem z Willem Carterem, Emmą Blood i Leslie Norton.
Czyżby byli razem w gangu?
Dobra, szukamy dalej. Zapiski z hotelu nad barem, w którym byłam.
Wynajem pokoi na jedną noc. Bieber, Bieber, Bieber... Stop, wystarczy.
A to podła świnia!
Spojrzałam na godzinę. Jak to możliwe, że już 20?
Czas się zbierać.
-Dziękuję.-powiedziałam, wysiadając z taksówki. Wyprostowałam rękami koszulę i powolnym krokiem skierowałam się w stronę klubu.
-Cześć Sharp-uśmiechnęłam się do ochroniarza.
-Prim.-odwzajemnił uśmiech i przytulił mnie lekko.
-Wpuścisz mnie do środka?-spytałam delikatnym głosem. Chłopak skinął głową i odsunął się, więc mogłam spokojnie przejść.
-Dziękuję.-ucałowałam go w policzek zanim pobiegłam do środka.
Uśmiechnęłam się lekko i skierowałam do baru. Usiadłam na wysokim krześle. Obróciłam się w stronę tłumu i próbowałam wypatrzeć kogoś znajomego. I udało się.
Zobaczyłam Em, która z drugiego końca sali macha do mnie, pokazując żebym przyszła. Skinęłam głową i zaczęłam przeciskać między ludźmi.
-No cześć.-uśmiechnęłam się i siadłam koło brunetki.
-Siema Prim.-chyba była już lekko wstawiona. Will wyciągnął rękę, więc uczyniłam to samo i przybiliśmy sobie tak zwanego "żółwika".
Justina jeszcze nie było, co mnie bardzo ucieszyło.
Nie wiem ile alkoholu zdążyłam wypić, ale wydaję mi się że dużo.
-Nie pij więcej.-Justin wyrwał mi drinka z ręki. Skrzyżowałam ręce na piersi i wypchnęłam dolną wargę. Zachowywałam się jak dziecko, ale cóż.
-A teraz zapraszamy na pojedynek słowny!-usłyszeliśmy męski głos w głośnikach. Na parkiecie utworzyło się dość duże kółko. Byłam upita i zainteresowana tego typu rozrywką, więc wcisnęłam się na początek i oglądałam. Zaraz obok mnie znalazła się Em, Will i Justin.
-Jak się nazywasz?-spytał organizator, kiedy na środek wyszedł jakiś ciemnoskóry chłopak.
-Luke.
-Kogo wyzywasz na pojedynek?
-Jakąś odważną dziewczynę.-uśmiechnął się i zaczął rozglądać się po tłumie. Jego wzrok natrafił na mnie. Cholera.
Wskazał na mnie palcem i zachęcił do udziału w zabawie. Spojrzałam na moich znajomych. Will i Em dopingowali mnie, tylko Justin miał jakiś problem.
-Zrobisz z siebie pośmielisko-zakpił.
-Przynajmniej nie jestem męską dziwką-uśmiechnęłam się podle. Alkohol robi swoje.
Wyszłam na środek lekko skrępowana, ale po chwili to minęło.
-Nazywasz się..
-Prim-dokończyłam i dostałam masę oklasków. Wskazałam palcem na przeciwnika i kiwnęłam głową, pokazując mu by zaczął..
-Dajesz Prim-usłyszałam radosny bełkot Em. Nie powinna już pić.
Wypuściłam powietrze i zaczęłam wczuwać się w beat.
-Stomp, stomp I've arrived
Flyin' flyin' flyin' flyin' through the sky
In my spaceship I'm an alien tonigh
tDirty dirty dirty dirty dirty dirty sucker
You think I can't get hurt like you
You motherfucker-okrzyk tłumu rozniósł się po sali.
I can do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat-naciągnęłam na oczy czapkę.
Low like you
Do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you
We can do it like the man-damn man-amn, hey
We can do it like the man-damn sugar sugar sugar
We can do it like the man-damn man-damn, hey
We can do it like the man-damn sugar sugar sugar
Boom, boom, ha, pour me a beer
No pretty drinks, I'm a guy out here
Rollin' rollin' rollin' rollin' money like a pimp
My B.I.T.C.H.E.S. on my dick like this-spojrzałam z pogardą na Justina.
Dirty dirty dirty dirty dirty dirty sucker
You think I can't get hood like you
You motherfucker
I can do it like a brother
Do it like a dudeGrab my crotch, wear my hat
Low like you
Do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you
We can do it like the man- damn man-damn, hey
We can do it like the man- damn sugar sugar sugar
We can do it like the man- damn man-damn, hey
We can do it like the man- damn sugar sugar sugar
Boys, come and say what you wanna-zaczęłam się zmysłowo poruszać.
Boys, look you need to lick my dollar
Boys, get-gettin' hot under the collar, (collar, collar, ooohh)
Boys, come come say what you wanna
Boys, look you need to lick my dollar
Boys, get-gettin' hot under the collar, (collar, collar, ooohh)(I can do it)
I can do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you
Do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you(x2)
We can do it like the man-dem man-dem, hey
We can do it like the man-dem sugar sugar sugar
We can do it like the man-dem man-dem, hey
We can do it like the man-dem sugar sugar sugar
Do it, do it, like a duuuudeDo it, do it, looow liiiike yoooooouDo it, do it, like a duuuudeDo it, do it, do it like a duuuuuude... Yeah
Skończyłam. Byłam wycieńczona i powoli przestawałam mieć panowanie nad swoim ciałem. Za dużo alkoholu.
Zeszłam ze 'sceny' i skierowałam się do wyjścia.
-Gdzie idziesz?-usłyszałam głos Biebera.
-Do domu. Nie mam już siły.-wybełkotałam i wyszłam z klubu.
od autorki: nie jestem zadowolona z tego wpisu, ale cóż. i tak dodałam go później niż się spodziewałam. mogę Wam zdradzić, że w następnym rozdziale będzie więcej akcji. 12 komentarzy = kolejny rozdział
-Przyszedłem porozmawiać.-warknął przez zaciśnięte zęby. Wywróciłam oczami i mocniej zacisnęłam rękę na broni, którą chowałam za plecami.
-Miło, że się w końcu zdecydowałeś-syknęłam sarkastycznie i uśmiechnęłam się sztucznie.
-Pomyślałem, że beze mnie nie dasz sobie rady-uśmiechnął się z wyższością.
-Oh, jestem bardziej zaradna niż myślisz.-podziękowałam sobie w myślach, że mam broń, której w każdej chwili mogę użyć.-Więc lepiej uważaj na słowa-splunęłam z podłym uśmiechem.
-Czyżby? Nie wiem czy zauważyłaś, ale to ja jestem tu wyższy i silniejszy.-zauważył, a jego szczęka zacisnęła się mocno. Był wściekły.
Oblizałam usta i chwile zastanawiałam się czy powinnam to zrobić, jednak duma wygrała.
-Nie wiem czy zauważyłeś.-jednym zwinnym ruchem popchnęłam go na równoległą ścianę i przyłożyłam pistolet do skroni-Ale mam broń przy Twojej głowie.-uśmiechnęłam się z satysfakcją.
Chłopak patrzył na mnie zdezorientowany, ale po chwili jego twarz nie wyrażała emocji.
-No dalej. Zastrzel mnie!-poganiał patrząc mi prosto w oczy.-Zrób to!-krzyknął.
Zagryzłam wargę i westchnęłam głośno. Byłam słaba, nie dałam rady.
Powoli opuściłam broń i spuściłam głowę w dół, zamykając oczy. Przegrałam.
Poczułam ból w plecach, a później zabrakło mi tchu. Podniosłam powieki i zobaczyłam twarz Justina zbyt blisko mojej. Moje ciało było przyciśnięte do ściany, a pistolet został wyrwany mi z ręki.
Przełknęłam głośno ślinę i niemal poczułam zbierające się łzy w kącikach oczu. Zamknęłam oczy i czekałam na najgorsze.
Nic się nie działo. Chłopak chyba walczył ze sobą. Czułam jak jego ręka albo zaciska się, albo jak zwalnia uścisk na mojej skórze. Justin w końcu zdecydował.
-Nie bój się. Nie zabiję Cię-usłyszałam jego zdenerwowany głos. Otworzyłam szeroko oczy i patrzyłam na niego zdekoncentrowana.
-Nie?-spytałam oszołomiona.
-Nie-odpowiedział nie chętnie i złapał moją rękę, gładząc kciukiem moje kostki.
Zakrztusiłam się śliną, na ten dziwny, ale jakże przyjemny gest, a moje policzki zapłonęły żywym ogniem. Jeszcze nigdy nie czułam się bardziej skrępowana, jak w tym momencie.
Chłopak zwolnił mnie z uścisku, a mi momentalnie zmiękły nogi. Osunęłam się po ścianie i opadłam na podłogę. Zaczęłam mieć mroczki przed oczami.
-Prim. Nic Ci nie jest?-spytał kucając na przeciw mnie. Wzruszyłam ramionami sama nie mając pojęcia co się dzieje.
Poczułam jak odrywam się od ziemi, a po chwili zobaczyłam jak Justin trzymam mnie na rękach. Nie mając sił na nic położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy..
-Prim.-poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię.-Prim, obudź się.
Głos był bardzo ciepły i przyjazny. Uśmiechnęłam się delikatnie, nadal nie otwierając oczu. Nie miałam po prostu siły. Usłyszałam głośne westchnięcie, a po chwili poczułam jak ktoś ściska moją dłoń.
-Błagam, otwórz oczy.
Powoli uchyliłam powieki i zobaczyłam zmartwioną twarz Justina. Chłopak uśmiechnął się i odwrócił się w stronę stołu. Chwycił kubek i podał mi go.
-Wypij to.-wskazał brodą na naczynie z ciepłym napojem.-Poczujesz się lepiej.
Kiwnęłam głową, upijając łyk cieczy i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Dziękuję-powiedziałam nieśmiało i delikatnie się uśmiechnęłam. Poklepałam miejsce obok siebie, pokazując mu żeby usiadł.
Kiedy już siedział obok mnie, nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. Poczułam jak spina się pod moim dotykiem, ale po chwili znów przybrał obojętny wyraz twarzy.
Wypiłam resztę herbaty w ciszy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie dostrzegłam swojej broni.
-Um.. Justin?-chłopak odwrócił głowę w moją stronę.-Wiesz gdzie jest mój pistolet?
Wyjął go z kieszeni i położył na stole. Patrzyłam chwilę na broń pustym wzrokiem. Miałam do niego tyle pytać. To wszystko jest cholernie niezrozumiałe.
-Dlaczego mnie nie zabiłeś?
-Co?-spytał zszokowany.
-Dlaczego nie strzeliłeś?-spuściłam głowę w dół. Chłopak westchnął głośno.
-Ty tego nie zrobiłaś, więc ja też nie..-nie takiej odpowiedzi oczekiwałam.
-Justin-jęknęłam podirytowana.
-Nie umiałem Cię zastrzelić, pasuje?-syknął. Zagryzłam wargę w zdenerwowaniu i zaczęłam bawić się palcami. Chłopak złapał moje dłonie i rozdzielił je-Przestań.
Westchnęłam głośno i oblizałam usta.
-O czym chciałeś porozmawiać?-spytałam, gdyż ta cisza strasznie mnie męczyła. Chłopak przejechał ręką po włosach i lekko pociągnął za ich końce. Wyglądał seksownie.
-Chcę Ci pomóc-pisnęłam w duchu ze szczęścia. Ulżyło mi, na prawdę mi ulżyło, że w końcu coś układa się po mojej myśli. Mam nadzieję, że to widzisz Matt.
Uśmiechnęłam się do niego, w ramach podziękowania.
-Najpierw jednak musisz poznać kilku ludzi.
Moja mina natychmiast zrzedła. Na prawdę nie lubię poznawać nowych ludzi. Niby jestem odważna, ale jeśli chodzi o nowe znajomości to jestem strasznie nieśmiała. Spojrzałam błagalnie na Justina, który uniósł jedną brew.
-Uspokój się. Nie zabiją Cię przecież..-oh, nie byłabym taka pewna.
Nie zabiją mnie? Justin o mało co mnie nie postrzelił, to oni tym bardziej mogą. Trzeba będzie na nich uważać.
-Polecam Ci się najpierw ubrać.-zaśmiał się. Spojrzałam w dół. Kurna.
Nadal byłam w niezbyt długiej koszulce. Wstałam z kanapy jak oparzona i pobiegłam do sypialni.
-Poczekaj chwilę!-krzyknęłam i zaczęłam szukać jakiś sensownych ciuchów.
Szybko wciągnęłam na siebie ubrania i pobiegłam do łazienki. Umalowałam się delikatnie i rozczesałam włosy, co z resztą było nie lada wyzwaniem. Zadowolona ze swojego wyglądu, skierowałam się do salonu.
Miałam pewne obawy co do niego i jego znajomych. Zawiodłam się też na sobie. Jak ja mogłam do niego celować bronią. Zbyt często ostatnio wybucham. Muszę się opanować.
-Idziemy?-spytałam Justina, który nawet mnie nie zauważył. Był zapatrzony w ekran telefonu, na którym pisał. Chłopak podniósł wzrok znad urządzenia i gdy mnie zobaczył kiwnął głową. Dupek, mogłeś chociaż skomplementować mój wygląd!
Westchnęłam głośno i wzięłam pistolet do ręki.
-Po co Ci broń? Nie bierz jej ze sobą.-wywrócił oczami.
-Bez niej nie ruszam się z domu.-syknęłam. Spojrzał zaskoczony moim wybuchem i prychnął.
-Nie bój się. Będę przecież z Tobą.
-To mnie nie pociesza.-warknęłam. Skierowałam się do przedpokoju, mijając zdezorientowanego szatyna. Z szafki, która tam stała wzięłam klucze od mieszkania i samochodu, oraz trochę pieniędzy, które schowałam do przedniej kieszeni spodni. Wyszłam na zewnątrz i poczekałam, aż szatyn zrobi to samo i zamknęłam drzwi. W ciszy skierowaliśmy się na zewnątrz.
-Masz prawo jazdy?-spytałam, gdy dochodziliśmy do samochodu. Chłopak kiwnął głową.-Na pewno?.. Z resztą... Nie ważne..-westchnęłam i dałam mu kluczyki od samochodu.
Zasiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Po chwili już słyszałam ryk silnika. Justin uśmiechnął się, za pewne zadowolony, że może prowadzić taki samochód.
-Zapnij pasy-nakazałam.
-Po co?-chłopak zaśmiał się, nadal patrząc przed siebie. Przynajmniej nie spowoduje wypadku.
-Bo to mój samochód. Zapinaj.-popędziłam go.-Nie mam zamiaru płacić mandatu za Twoją głupotę.
-Tutaj nawet policji nie ma. Wyluzuj.-odparł, a w jego głosie słychać było nie małe rozbawienie.
Westchnęłam głośno i zatopiłam się w miękkim oparciu fotela.
Podjechaliśmy pod jakąś opuszczoną fabrykę. Niepewnie rozejrzałam się po okolicy, bo jeśli mam być szczera, to nie wyglądała ona za dobrze.
Szare, metalowe obkucia, odbijały słońce. Małe, niezbyt czyste okna, nie wpuszczały za dużo słońca do środka. Jedyne co mi się spodobało to graffiti na ścianach. Przełknęłam głośno ślinę, a serce zaczęło bić bardzo szybko. Spojrzałam niepewnie na Justina, który przyglądał mi się zaciekawiony. Widząc moją niepewną minę zachęcił mnie ruchem ręki, żebyśmy ruszyli do drzwi. Po chwili zastanowienia kiwnęłam głową i skierowałam się za chłopakiem do środka.
Zdziwiłam się. Wewnątrz było całkiem przyzwoicie. Podłoga była wyłożona jakimiś panelami w odcieniu dębu, a ściany pomalowane było na fioletowo. Stały tu jakieś meble. Nie było źle.
Justin chwycił mnie za rękę i szedł przede mną. I bardzo dobrze. Czuła jak na moje policzki wstępują soczyste rumieńce, a ciało odmawia posłuszeństwa. Jego dotyk mnie oszałamiał.
Chłopak zatrzymał się gwałtownie, co spowodowało, że na niego wpadłam. Odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie z cwanych uśmiechem.
-Rumieńce? Serio Dale?-zaśmiał się głośno.
-Zamknij się Bieber-warknęła i uderzyłam go w ramię. Justin jeszcze głośniej zaczął się śmiać.
Westchnęłam głośno, chowając twarz za kurtyną włosów.-Możemy iść dalej?
Znowu złapał mnie za rękę i pociągnął do pokoju, w którym stało kilka kanap i foteli. Usiedliśmy na jednej z nich i czekaliśmy.. No właśnie..
-Kiedy oni będą..-jęknęłam bardziej do siebie niż do niego.
Na prawdę nie lubię spóźniania, tym bardziej, że muszę siedzieć sam na sam w towarzystwie Justina.
-Nie marudź-warknął, najwyżej wytrącony z równowagi. Wywróciłam oczami i wyrwałam dłoń, którą cały czas trzymał. Jego szczęka była mocno zaciśnięta i już otwierał buzię by coś powiedzieć, ale na szczęście przerwała nam trójka ludzi wchodzących do pomieszczenia. Odetchnęłam.
-Bieber ma nową panienkę?-zażartował ciemnoskóry chłopak.
Był dość wysoki i pokaźny. Ale dzięki jego uroczemu uśmiechowi wyglądał nie groźno.
Dopiero po chwili zrozumiałam co powiedział i skrzywiłam się.
-Ja i Justin. Fuj.-zrobiłam zniesmaczoną minę, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Wszyscy oprócz szatyna. Punkt dla Ciebie, Prim.
Uśmiechnęłam się pod nosem i delikatnie odsunęłam od chłopaka.
-Jestem Will-chłopak wyciągnął do mnie rękę. Uśmiechnęłam się i uścisnęłam ją. Robi dobre pierwsze wrażenie.
-A ja Prim.
-Jestem Emma, ale możesz mówić do mnie Em-uśmiechnęła się ciepło brunetka, siadając na przeciwko mnie.
Była ładna. Miała idealną figurę. Jej włosy pięknie błyszczały, tak samo jak niebieskie oczy. Miała piękny uśmiech, który dodawał jej uroku. Dzięki niemu wydawała się być miłą dziewczyną.
Ostatnią osobom też była dziewczyna. Była mulatką i miała kruczoczarne włosy sięgające za łopatki. Jej oczy miały odcień machoniu. Jedynie jej uśmiech od razu zraził mnie co do niej. Wydawał się fałszywy.
-Jestem Leslie-warknęła i usiadła na kolanach Justina.
Nie żebym była zazdrosna, wiecie Justin jest mega atrakcyjny, ale to nie było miłe. Zaczęła szeptać coś mu do ucha. Niedobrze mi się robi.
-My idziemy porozmawiać.-odezwał się Bieber i wraz z dziewczyną wyszli z pomieszczenia.
Wszyscy patrzyliśmy w ciszy jak 'para' odchodzi. Westchnęłam głośno i spojrzałam na pozostałą dwójkę.
-Co to było?-spytałam wskazując palcem na miejsce, gdzie przed chwilą jeszcze stał Justin z Leslie.
-Oni 'chodzą' ze sobą.-powiedziała Em robiąc w powietrzu cudzysłów.
-Przynajmniej ona tak uważa.-uśmiechnął się Will. Mimo, że znamy się od kilku minut, to już zdążyłam polubić tą dwójkę.
Jednak zaraz to się pewnie zmieni. Oni nadal nie wiedzą, że jestem siostrą Matta. A to raczej nie polepszy naszych stosunków. Życie jest ciężkie..
-Wy nie wiecie kim jestem, prawda?-spytałam cicho. Spojrzeli na mnie z lekko zdziwionymi minami. Przyjrzeli mi się uważnie. Will uśmiechnął się lekko.
-Jesteś Prim tak?-zaśmiał się ciemnoskóry.
-Tak. Prim Dale.-ich miny zrzedły. Myślałam, że im oczy z orbity wyjdą. Wypuściłam głośno powietrze i mówiłam dalej.-Mój brat nikomu nie mówił, że ma siostrę. Jak pewnie wiecie-on nie żyje. Możecie mi zaufać. Przyjechałam tu załatwić swoje sprawy, a później się wynoszę.
Wymienili między sobą krótkie spojrzenia, których nie umiałam rozszyfrować i znowu ich wzrok skierowany został na mnie. Przełknęłam głośno ślinę i czekałam na ich reakcje.
-Skoro Bieber Ci zaufał, to i my możemy.
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się. Jest dobrze.
-Zaufał.. jasne.-syknął Justin wchodząc do pomieszczenia. Wywróciłam oczami i przejechałam językiem po spierzchniętych wargach. Mam dość.
-Dawaj klucze.-wyciągnęłam rękę w stronę szatyna. Z obojętnym wyrazem twarzy sięgnął ręką do kieszeni, skąd wyciągnął to o co prosiłam.
-Zostawisz mnie tutaj?- wypchnął dolną wargę do przodu. Pewnie myślał, że jest wtedy uroczy. I tak było. Ale nie dam mu tej satysfakcji.
-Tak.-odpowiedziałam z podłym uśmieszkiem. Chłopak skrzyżował ręce na piersiach i usiadł wygodnie na kanapie, unikając mojego wzroku. Wygrałam.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę pozostałej trójki.
-Miło było mi Was poznać.-wyciągnęłam rękę do Willa i Em, by się pożegnać. Uśmiechnęli się ciepło i skinęli głowami.-No prawie-wywróciłam oczami ignorując Leslie.
-Idę dzisiaj do klubu. Będzie miło jeżeli przyjdziecie-uśmiechnęłam się, zanim wyszłam z pomieszczenia.
Uruchomiłam laptopa i usiadłam wygodnie na fotelu w salonie. Wreszcie spokój.
Gdy urządzenie już działało, odpaliłam potrzebny program.
Wpisałam kilka potrzebnych haseł i.. udało się! Właśnie włamałam się do konta policji. Jestem hakerem.
Podałam imię i nazwisko szatyna i szukałam potrzebnych informacji.
Justin Bieber, lat 20, zamieszkuje Bronx. Przewinienia: kilkakrotne wdanie się w bójkę, nielegalne posiadanie broni, sprzedaż narkotyków i innych dopalaczy.-nieźle nabroiłeś Bieber.
Napady w grupie razem z Willem Carterem, Emmą Blood i Leslie Norton.
Czyżby byli razem w gangu?
Dobra, szukamy dalej. Zapiski z hotelu nad barem, w którym byłam.
Wynajem pokoi na jedną noc. Bieber, Bieber, Bieber... Stop, wystarczy.
A to podła świnia!
Spojrzałam na godzinę. Jak to możliwe, że już 20?
Czas się zbierać.
-Dziękuję.-powiedziałam, wysiadając z taksówki. Wyprostowałam rękami koszulę i powolnym krokiem skierowałam się w stronę klubu.
-Cześć Sharp-uśmiechnęłam się do ochroniarza.
-Prim.-odwzajemnił uśmiech i przytulił mnie lekko.
-Wpuścisz mnie do środka?-spytałam delikatnym głosem. Chłopak skinął głową i odsunął się, więc mogłam spokojnie przejść.
-Dziękuję.-ucałowałam go w policzek zanim pobiegłam do środka.
Uśmiechnęłam się lekko i skierowałam do baru. Usiadłam na wysokim krześle. Obróciłam się w stronę tłumu i próbowałam wypatrzeć kogoś znajomego. I udało się.
Zobaczyłam Em, która z drugiego końca sali macha do mnie, pokazując żebym przyszła. Skinęłam głową i zaczęłam przeciskać między ludźmi.
-No cześć.-uśmiechnęłam się i siadłam koło brunetki.
-Siema Prim.-chyba była już lekko wstawiona. Will wyciągnął rękę, więc uczyniłam to samo i przybiliśmy sobie tak zwanego "żółwika".
Justina jeszcze nie było, co mnie bardzo ucieszyło.
Nie wiem ile alkoholu zdążyłam wypić, ale wydaję mi się że dużo.
-Nie pij więcej.-Justin wyrwał mi drinka z ręki. Skrzyżowałam ręce na piersi i wypchnęłam dolną wargę. Zachowywałam się jak dziecko, ale cóż.
-A teraz zapraszamy na pojedynek słowny!-usłyszeliśmy męski głos w głośnikach. Na parkiecie utworzyło się dość duże kółko. Byłam upita i zainteresowana tego typu rozrywką, więc wcisnęłam się na początek i oglądałam. Zaraz obok mnie znalazła się Em, Will i Justin.
-Jak się nazywasz?-spytał organizator, kiedy na środek wyszedł jakiś ciemnoskóry chłopak.
-Luke.
-Kogo wyzywasz na pojedynek?
-Jakąś odważną dziewczynę.-uśmiechnął się i zaczął rozglądać się po tłumie. Jego wzrok natrafił na mnie. Cholera.
Wskazał na mnie palcem i zachęcił do udziału w zabawie. Spojrzałam na moich znajomych. Will i Em dopingowali mnie, tylko Justin miał jakiś problem.
-Zrobisz z siebie pośmielisko-zakpił.
-Przynajmniej nie jestem męską dziwką-uśmiechnęłam się podle. Alkohol robi swoje.
Wyszłam na środek lekko skrępowana, ale po chwili to minęło.
-Nazywasz się..
-Prim-dokończyłam i dostałam masę oklasków. Wskazałam palcem na przeciwnika i kiwnęłam głową, pokazując mu by zaczął..
-Dajesz Prim-usłyszałam radosny bełkot Em. Nie powinna już pić.
Wypuściłam powietrze i zaczęłam wczuwać się w beat.
-Stomp, stomp I've arrived
Drop
the beat nasty face
Why
you lookin' at me?- wskazałam na przeciwnika palcem.Flyin' flyin' flyin' flyin' through the sky
In my spaceship I'm an alien tonigh
tDirty dirty dirty dirty dirty dirty sucker
You think I can't get hurt like you
You motherfucker-okrzyk tłumu rozniósł się po sali.
I can do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat-naciągnęłam na oczy czapkę.
Low like you
Do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you
We can do it like the man-damn man-amn, hey
We can do it like the man-damn sugar sugar sugar
We can do it like the man-damn man-damn, hey
We can do it like the man-damn sugar sugar sugar
Boom, boom, ha, pour me a beer
No pretty drinks, I'm a guy out here
Rollin' rollin' rollin' rollin' money like a pimp
My B.I.T.C.H.E.S. on my dick like this-spojrzałam z pogardą na Justina.
Dirty dirty dirty dirty dirty dirty sucker
You think I can't get hood like you
You motherfucker
I can do it like a brother
Do it like a dudeGrab my crotch, wear my hat
Low like you
Do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you
We can do it like the man- damn man-damn, hey
We can do it like the man- damn sugar sugar sugar
We can do it like the man- damn man-damn, hey
We can do it like the man- damn sugar sugar sugar
Boys, come and say what you wanna-zaczęłam się zmysłowo poruszać.
Boys, look you need to lick my dollar
Boys, get-gettin' hot under the collar, (collar, collar, ooohh)
Boys, come come say what you wanna
Boys, look you need to lick my dollar
Boys, get-gettin' hot under the collar, (collar, collar, ooohh)(I can do it)
I can do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you
Do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you(x2)
We can do it like the man-dem man-dem, hey
We can do it like the man-dem sugar sugar sugar
We can do it like the man-dem man-dem, hey
We can do it like the man-dem sugar sugar sugar
Do it, do it, like a duuuudeDo it, do it, looow liiiike yoooooouDo it, do it, like a duuuudeDo it, do it, do it like a duuuuuude... Yeah
Skończyłam. Byłam wycieńczona i powoli przestawałam mieć panowanie nad swoim ciałem. Za dużo alkoholu.
Zeszłam ze 'sceny' i skierowałam się do wyjścia.
-Gdzie idziesz?-usłyszałam głos Biebera.
-Do domu. Nie mam już siły.-wybełkotałam i wyszłam z klubu.
od autorki: nie jestem zadowolona z tego wpisu, ale cóż. i tak dodałam go później niż się spodziewałam. mogę Wam zdradzić, że w następnym rozdziale będzie więcej akcji. 12 komentarzy = kolejny rozdział
super
OdpowiedzUsuńNo no to się porobiło.Rozdział zajebisty świetnie piszesz.Czekam na dużo więcej!
OdpowiedzUsuńPozdro;*
Dobra, nie lubię czegoś takiego jak "za tyle i tyle komentarzy dodam rozdział", ale jestem ciekawa co będzie dalej, dlatego pominę ten fakt xd Straaaasznie mnie zainteresowałaś, także czekam na następny. Po co ona właściwie miała poznawać jego znajomych? To było dziiiiwne.
OdpowiedzUsuńAle to nic xd
uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńzajrzyjcie też do mnie :)
http://blogtheresnothinklikeus.blogspot.com/2013/08/bohaterowie.html
Omg ! Świetny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na next; D
OdpowiedzUsuńnie czekaj na 12 kom.. dawaj teraz jest świetny <3
OdpowiedzUsuńaw świetny :))
OdpowiedzUsuńCholernie mnie zainteresowałaś tym rozdziałem, nawet pominę to, czego nie lubię. Mianowicie "za tyle komentarzy dodam rozdział". No, ale przymknę na to oko, bo mi się spodobało. Fajnie, że poznała jego znajomych. Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie, xx:
Jeśli Cię wypuszczę, będziesz chciała uciec.
Jeśli powiem Ci prawdę, będziesz walczyła o kłamstwo.
Jeśli stracę odwagę, może powstać bałagan.
Koszmar, dopiero się zaczął.
Zapraszam na moje nowe opowiadanie, mam nadzieję, że Ci się spodoba.
die-in-your-arms.blogspot.com
Świetny , kocham Twój blog <3
OdpowiedzUsuńi zapraszam na moje tłumaczenie tlumaczenie-bet-i-can.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger. Więcej szczegółów tu --> http://a-b-w-y-bieberfanfiction.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger.html :)) Gratuluję <3
OdpowiedzUsuń