"Samotność nie jest naszym przeznaczeniem,
a samych siebie poznajemy tylko wtedy,
kiedy możemy się przyjrzeć w oczach innych"
Prim
Cmentarz.
Miejsce znienawidzone przez ludzi.
Miejsce pełne bólu, smutku, ale i spokoju.
Liście unosiły się pod wpływem porannego wiatru. Ciemne ptaki przelatywały nad głową, jak w jakimś najgorszym koszmarze.
Przemierzałam rzędy nagrobków, gdzie w każdym cisza drzemie.
Na nagrobkach są napisy, czasem zdjęcie twarzy. To tutaj traci się wszystkie zmysły.
Westchnęłam cicho i w zdenerwowaniu przeczesałam palcami włosy. Niepewnie skierowałam się w stronę wyznaczonego grobu. Nigdy tu nie byłam.
Nie byłam w stanie. Po jego śmierci kompletnie się załamałam. Bałam się tu przyjść. Nadal się boję.
Skręciłam w odpowiednią uliczkę i mocniej zacisnęłam uścisk na kwiatach, które trzymałam w ręce.
Matt Dale.
Stanęła jak wryta i wpatrywałam się tępo w marmurowy nagrobek. Poczułam jak nogi mi miękną, więc szybko usiadłam na ławce.
Przełknęłam głośno ślinę i patrzyłam na zdjęcie, które było przyklejone do marmuru.
Człowiek dopiero w takich momentach odczuwa jaki jest samotny.
Położyłam kwiaty i odpaliłam znicz, który niosłam pod pachą. Za pamięć.
On także znalazł się na nagrobku. Leżała tam też mała koperta.
Rozejrzałam się dookoła. Żadnej żywej duszy.
Drżącą ręką sięgnęłam po nią i rozerwałam paznokciem. Była w środku jedynie kartka. Rozwinęłam ją i aż zaparło mi dech w piersiach.
"Dałaś wczoraj ładny występ. Obserwuję Cię Prim"
Zasłoniłam dłonią usta i poczułam jak moje oczy stają się szkliste. Wstałam szybko i pospiesznym krokiem skierowałam się do wyjścia z cmentarza. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie zobaczyłam.
Nagle usłyszałam śmiech. Odwróciłam się jeszcze raz, ale nikogo nie było. Oby to był tylko mój chory umysł.
Przerażona biegiem uciekłam do samochodu. Od razu go odpaliłam i odjechałam jak najszybciej.
Plan na najbliższy okres czasu.
Nie dać się zabić.
Justin
-Zapraszałeś kogoś?-spytałem Willa, kiedy ktoś dobijał się do naszych drzwi. Chłopak pokiwał przecząco głową ze zdziwioną miną. Kiwnąłem głową porozumiewawczo i na placach skierowaliśmy się do drzwi. Zatrzymałem się przed nimi i powoli przekręciłem kluczyk. Złapałem za klamkę i zacząłem powoli uchylać drzwi.
Dobra. Nie tej osoby spodziewałem się. Uchyliłem szerzej drzwi, by Will też mógł zobaczyć kto przyszedł.
-Prim?-spytałem zaskoczony. Wczoraj się pokłóciliśmy, a dzisiaj ona stoi pod drzwiami mojego mieszkania. Skąd ona zna adres?
Dziewczyna podniosła głowę i wtedy ujrzałem jej przeszklone oczy. Jej broda delikatnie drgała, jakby zaraz miała się rozpłakać. Jej dłonie drżały, kiedy przeczesywała nimi włosy. Wypuściła powietrze ustami i przymknęła powieki.
Poczułem delikatne szarpnięcie, a po chwili przyjemne ciepło. Spojrzałem w dół i zobaczyłem Prim, która mocno oplatała mnie rękami. Lekko zszokowany stałem chwilę w bezruchu, ale po chwili objąłem ją rękami. Pocierając miarowo jej plecy, odwróciłem głowę w stronę zdezorientowanego Willa. Wzruszyłem ramionami, gdyż sam nie wiedziałem o co właściwie chodzi.
Powoli nadal trzymając ją w ramionach zacząłem kierować się do salonu. Gdy dotknąłem nogami kanapy, usiadłem na niej ciągnąc Prim tak, żeby usiadła mi na kolana. Will bez słowa usiadł na fotelu obok i bacznie się nam przyglądał. Uśmiechnął się tajemniczo i pokazał brodą na dziewczynę.
Westchnąłem, a moje ramiona zacisnęły się ciaśniej wokół ciała Prim.
-Co się stało?-szepnąłem jej do ucha. Słyszałem jak głośno przełyka ślinę. Schowała głowę w zagłębieniu między moim ramieniem, a szyi i westchnęła głośno.
-Ktoś mnie obserwuje..-spojrzała na mnie przerażona. Moje mięśnie natychmiast się napięły, ale po chwili dziewczyna znów się we mnie wtuliła. Uspokoiłem się pod jej dotykiem.
-Jak to?-do rozmowy dołączył się Will. Nawet nie zaszczycając go spojrzeniem, wyjęła kartkę z kieszeni marynarki i wyciągnęła rękę w stronę czarnoskórego.
Chłopak niepewnie ją wziął, po czym powoli rozwinął. Jego usta lekko rozchyliły się, a po chwili spojrzał na mnie. Podał mi ją, a ja od razu przeczytałem.
Zgniotłem kartkę jedną ręką i wyrzuciłem ją za siebie. Przeczesałem włosy w frustracji i ścisnął jedną pięść.
-Prim-westchnąłem. Kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć. Nigdy nie pocieszałem ludzi, tym bardziej dziewczyn. Chociaż w takiej sytuacji w ogóle nie wiadomo co zrobić.
-Justin. Ja się boję-jęknęła i mocno zagryzła wargę. Wyglądała wtedy seksownie.
Wstała z moich kolan i zaczęłam krążyć po pokoju. Patrzyłem raz na nią, raz na zdezorientowanego Willa.
Nie miałem pojęcia co zrobić. Powiedziałem, że jej pomogę. Wczoraj się pokłóciliśmy. Znowu..
Teraz przychodzi do mnie jakby nigdy nic.. To jest za trudne..
-I co teraz?-spytał Will. Westchnąłem głośno i spojrzałem na Prim. Zatrzymała się i odwróciła w naszą stronę. Wzruszyła ramionami, a jej usta uformowały się w cienką linię.
-Nawet nie wiemy kto to jest.-mruknęła smutno. Zaczęła bawić się palcami, kiedy stała na środku pokoju.
Spojrzałem błagalnie na Willa. Nie miałem pojęcia co powiedzieć, co zrobić by chodź w minimalnym stopniu ją pocieszyć. Też mam serce i głupio było patrzeć mi na bezbronną dziewczynę. No może nie bezbronną, bo jak znam życie to ma przy sobie pistolet, ale wiecie o co chodzi.
-Wypłacz się. Ulży Ci-to było głupie posunięcie. Prim spojrzała na mnie marszcząc brwi. Chciałem się zaśmiać, bo wyglądała śmiesznie, ale w tej chwili nie wypadało.
-Ja nie płaczę, nigdy-syknęła z odrazą. Kiwnąłem głową, wywracając oczami. Jej humor zmienia się w zaskakującym tempie.
-Na wszelki wypadek noś przy sobie broń.-mruknąłem zdenerwowany jej zachowaniem. Kiwnęła głową i już otwierała usta żeby coś powiedzieć, ale przerwał jej dźwięk telefonu. Will wyciągnął aparat z kieszeni i patrzył w ekran.
-Ja muszę iść.-wstał w fotela i zaczął kierować się do przedpokoju. Razem z Prim odprowadziliśmy go wzrokiem.-Nie zabijcie się.-mruknął.
Niemalże w tym samym momencie wywróciliśmy oczami. Usłyszeliśmy trzask drzwi i momentalnie nastała cisza. Prim stała w bezruchu, ale po chwili usiadła na fotelu z dala ode mnie. Złapała gwałtownie powietrze i patrzyła na mnie zamyślona.
-Lubię Willa i Ems, ale do Leslie mam pewne wątpliwości..-kiwnąłem głową i zamyśliłem się. Leslie była fajna, jeśli wiecie co mam na myśli.
-Jest w porządku-mruknąłem. Dziewczyna pokręciła głową z zniesmaczaną miną.
-Jej uśmiech jest fałszywy. Nie ufam jej.-spojrzałem na nią pytająco, ale po chwili coś sobie uzmysłowiłem.
-Może po prostu jesteś zazdrosna?-zaśmiałem się, a po chwili na mojej twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
-O nią?!-zaśmiała się sarkastycznie.-Mam byś zazdrosna o to, że pieprzysz ją, gdy nie znajdziesz innej chętnej?-zakpiła. Wstała oburzona i bez słowa wyszła z mieszkania.
Czy nasza rozmowa zawsze musi kończyć się kłótnią?
Nagle usłyszałam śmiech. Odwróciłam się jeszcze raz, ale nikogo nie było. Oby to był tylko mój chory umysł.
Przerażona biegiem uciekłam do samochodu. Od razu go odpaliłam i odjechałam jak najszybciej.
Plan na najbliższy okres czasu.
Nie dać się zabić.
***
Justin
-Zapraszałeś kogoś?-spytałem Willa, kiedy ktoś dobijał się do naszych drzwi. Chłopak pokiwał przecząco głową ze zdziwioną miną. Kiwnąłem głową porozumiewawczo i na placach skierowaliśmy się do drzwi. Zatrzymałem się przed nimi i powoli przekręciłem kluczyk. Złapałem za klamkę i zacząłem powoli uchylać drzwi.
Dobra. Nie tej osoby spodziewałem się. Uchyliłem szerzej drzwi, by Will też mógł zobaczyć kto przyszedł.
-Prim?-spytałem zaskoczony. Wczoraj się pokłóciliśmy, a dzisiaj ona stoi pod drzwiami mojego mieszkania. Skąd ona zna adres?
Dziewczyna podniosła głowę i wtedy ujrzałem jej przeszklone oczy. Jej broda delikatnie drgała, jakby zaraz miała się rozpłakać. Jej dłonie drżały, kiedy przeczesywała nimi włosy. Wypuściła powietrze ustami i przymknęła powieki.
Poczułem delikatne szarpnięcie, a po chwili przyjemne ciepło. Spojrzałem w dół i zobaczyłem Prim, która mocno oplatała mnie rękami. Lekko zszokowany stałem chwilę w bezruchu, ale po chwili objąłem ją rękami. Pocierając miarowo jej plecy, odwróciłem głowę w stronę zdezorientowanego Willa. Wzruszyłem ramionami, gdyż sam nie wiedziałem o co właściwie chodzi.
Powoli nadal trzymając ją w ramionach zacząłem kierować się do salonu. Gdy dotknąłem nogami kanapy, usiadłem na niej ciągnąc Prim tak, żeby usiadła mi na kolana. Will bez słowa usiadł na fotelu obok i bacznie się nam przyglądał. Uśmiechnął się tajemniczo i pokazał brodą na dziewczynę.
Westchnąłem, a moje ramiona zacisnęły się ciaśniej wokół ciała Prim.
-Co się stało?-szepnąłem jej do ucha. Słyszałem jak głośno przełyka ślinę. Schowała głowę w zagłębieniu między moim ramieniem, a szyi i westchnęła głośno.
-Ktoś mnie obserwuje..-spojrzała na mnie przerażona. Moje mięśnie natychmiast się napięły, ale po chwili dziewczyna znów się we mnie wtuliła. Uspokoiłem się pod jej dotykiem.
-Jak to?-do rozmowy dołączył się Will. Nawet nie zaszczycając go spojrzeniem, wyjęła kartkę z kieszeni marynarki i wyciągnęła rękę w stronę czarnoskórego.
Chłopak niepewnie ją wziął, po czym powoli rozwinął. Jego usta lekko rozchyliły się, a po chwili spojrzał na mnie. Podał mi ją, a ja od razu przeczytałem.
Zgniotłem kartkę jedną ręką i wyrzuciłem ją za siebie. Przeczesałem włosy w frustracji i ścisnął jedną pięść.
-Prim-westchnąłem. Kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć. Nigdy nie pocieszałem ludzi, tym bardziej dziewczyn. Chociaż w takiej sytuacji w ogóle nie wiadomo co zrobić.
-Justin. Ja się boję-jęknęła i mocno zagryzła wargę. Wyglądała wtedy seksownie.
Wstała z moich kolan i zaczęłam krążyć po pokoju. Patrzyłem raz na nią, raz na zdezorientowanego Willa.
Nie miałem pojęcia co zrobić. Powiedziałem, że jej pomogę. Wczoraj się pokłóciliśmy. Znowu..
Teraz przychodzi do mnie jakby nigdy nic.. To jest za trudne..
-I co teraz?-spytał Will. Westchnąłem głośno i spojrzałem na Prim. Zatrzymała się i odwróciła w naszą stronę. Wzruszyła ramionami, a jej usta uformowały się w cienką linię.
-Nawet nie wiemy kto to jest.-mruknęła smutno. Zaczęła bawić się palcami, kiedy stała na środku pokoju.
Spojrzałem błagalnie na Willa. Nie miałem pojęcia co powiedzieć, co zrobić by chodź w minimalnym stopniu ją pocieszyć. Też mam serce i głupio było patrzeć mi na bezbronną dziewczynę. No może nie bezbronną, bo jak znam życie to ma przy sobie pistolet, ale wiecie o co chodzi.
-Wypłacz się. Ulży Ci-to było głupie posunięcie. Prim spojrzała na mnie marszcząc brwi. Chciałem się zaśmiać, bo wyglądała śmiesznie, ale w tej chwili nie wypadało.
-Ja nie płaczę, nigdy-syknęła z odrazą. Kiwnąłem głową, wywracając oczami. Jej humor zmienia się w zaskakującym tempie.
-Na wszelki wypadek noś przy sobie broń.-mruknąłem zdenerwowany jej zachowaniem. Kiwnęła głową i już otwierała usta żeby coś powiedzieć, ale przerwał jej dźwięk telefonu. Will wyciągnął aparat z kieszeni i patrzył w ekran.
-Ja muszę iść.-wstał w fotela i zaczął kierować się do przedpokoju. Razem z Prim odprowadziliśmy go wzrokiem.-Nie zabijcie się.-mruknął.
Niemalże w tym samym momencie wywróciliśmy oczami. Usłyszeliśmy trzask drzwi i momentalnie nastała cisza. Prim stała w bezruchu, ale po chwili usiadła na fotelu z dala ode mnie. Złapała gwałtownie powietrze i patrzyła na mnie zamyślona.
-Lubię Willa i Ems, ale do Leslie mam pewne wątpliwości..-kiwnąłem głową i zamyśliłem się. Leslie była fajna, jeśli wiecie co mam na myśli.
-Jest w porządku-mruknąłem. Dziewczyna pokręciła głową z zniesmaczaną miną.
-Jej uśmiech jest fałszywy. Nie ufam jej.-spojrzałem na nią pytająco, ale po chwili coś sobie uzmysłowiłem.
-Może po prostu jesteś zazdrosna?-zaśmiałem się, a po chwili na mojej twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
-O nią?!-zaśmiała się sarkastycznie.-Mam byś zazdrosna o to, że pieprzysz ją, gdy nie znajdziesz innej chętnej?-zakpiła. Wstała oburzona i bez słowa wyszła z mieszkania.
Czy nasza rozmowa zawsze musi kończyć się kłótnią?
***
-Czego?-jęknąłem do telefonu, którego dzwonek brutalnie mnie obudził.
-Cześć Justin. Mi też miło Cię słyszeć.-usłyszałem głos Ems po drugiej stronie. Przetarłem wolną dłonią twarz i zwilżyłem usta językiem.
-Czy jest jakiś szczególny powód, że mnie obudziłaś?-mruknąłem nadal wpółprzytomny.
-Właściwie to tak. Prim się nawaliła, a ja nie mogę ją odciągnąć od baru-jęknęła niezadowolona.
-Nie jestem jej ojcem.-warknąłem.-Niech robi co chce. Mnie to nie obchodzi.
Nie moja wina. To ona jest nieodpowiedzialna. I wścieka się mnie bez żadnego szczególnego powodu. To moja sprawa z kim się spotykam.
-Justin.. Wiem, że się nie lubicie, ale obiecałeś, że jej pomożesz.
-Pomagam jej w innej sprawie, a nie w sprowadzaniu do domu po każdej imprezie.-usłyszałem po drugiej stronie śmiech Ems.
-Justin. Zrób wyjątek-jęknęła. Westchnąłem głośno i przejechałem dłonią po włosach.
-Będę za dziesięć minut-warknąłem przez zęby i nacisnąłem czerwoną słuchawkę. Czy ona zawsze musi pakować się w kłopoty?
-Gdzie ona jest?-zapytałem dość głośno, by przekrzyczeć muzykę, która rozbrzmiewała w całym klubie. Ems odwróciła się gwałtownie, ale gdy mnie zobaczyła wypuściła głośno powietrze.
-Nie zauważyłeś tej grupki ludzi przy barze?-zaśmiała się kpiąco. Odwróciłem głowę i rzeczywiście stała tam pokaźna liczba osób. Westchnąłem rozzłoszczony i zacząłem przepychać się, by stanąć na początku.
Szczęka mi opadła. Prim musiała dużo wypić.
Tańczyła na barze! I nie powiem-wyglądało to seksownie.
-Rozejść się!-krzyknąłem i podszedłem do dziewczyny.
-Cześć Justin.-zachichotała.
-Prim. Jesteś pijana-zaśmiałem się. -Idziemy do domu.
Pociągnąłem ją za rękę, ale jak się okazało-nie była w stanie chodzić. Upadła na podłogę i zaczęła się śmiać jeszcze głośniej. Boże, daj mi siły na tą dziewczynę.
Z łatwością przerzuciłem ją przez ramię i skierowałem się do samochodu.
Droga minęła nam dość szybko. Składała się głównie ze śmiechu Prim i ich mało zrozumiałych żartów. Mówiła strasznie niewyraźnie, co pewnie było spowodowane za dużą ilością alkoholu.
Otworzyłem drzwi i od razu skierowałem się do sypialni. Jedną ręką odchyliłem kołdrę i położyłem Prim, która była prawie nieprzytomna. Przykryłem ją pod samą szyję. Już chciałem wychodzić, ale poczułem szarpnięcie. Odwróciłem głowę.
-Zostań na noc.-jęknęła i uśmiechnęła się kokieteryjnie. Spojrzałem na nią zaskoczony. Kiedy jest trzeźwa to mnie nienawidzi, a kiedy jest nawalona to ze mną flirtuje. Co jest grane?
-Jesteś pewna?-może to głupio pytać pijaną dziewczynę, ale cóż.. Jutro pewnie i tak nie będzie pamiętać.
Skinęła głową i poklepała ręką materac.
Dobra. Tylko żeby później nie było na mnie.
od autorki: przepraszam, przepraszam. nie mogę się skupić przez remont w domu. nie jestem zachwycona z tego rozdziału. a wy co sądzicie? 20 komentarzy = następny rozdział