sobota, 17 sierpnia 2013

3. "Justin. Ja się boję"


"Samotność nie jest naszym przeznaczeniem,
a samych siebie poznajemy tylko wtedy,
kiedy możemy się przyjrzeć w oczach innych"

Prim

Cmentarz.
Miejsce znienawidzone przez ludzi. 
Miejsce pełne bólu, smutku, ale i spokoju.
Liście unosiły się pod wpływem porannego wiatru. Ciemne ptaki przelatywały nad głową, jak w jakimś najgorszym koszmarze. 
Przemierzałam rzędy nagrobków, gdzie w każdym cisza drzemie. 
Na nagrobkach są napisy, czasem zdjęcie twarzy. To tutaj traci się wszystkie zmysły.
Westchnęłam cicho i w zdenerwowaniu przeczesałam palcami włosy. Niepewnie skierowałam się w stronę wyznaczonego grobu. Nigdy tu nie byłam.
Nie byłam w stanie. Po jego śmierci kompletnie się załamałam. Bałam się tu przyjść. Nadal się boję.
Skręciłam w odpowiednią uliczkę i mocniej zacisnęłam uścisk na kwiatach, które trzymałam w ręce.
Matt Dale.
Stanęła jak wryta i wpatrywałam się tępo w marmurowy nagrobek. Poczułam jak nogi mi miękną, więc szybko usiadłam na ławce. 
Przełknęłam głośno ślinę i patrzyłam na zdjęcie, które było przyklejone do marmuru.
Człowiek dopiero w takich momentach odczuwa jaki jest samotny.
Położyłam kwiaty i odpaliłam znicz, który niosłam pod pachą. Za pamięć.
On także znalazł się na nagrobku. Leżała tam też mała koperta. 
Rozejrzałam się dookoła. Żadnej żywej duszy.
Drżącą ręką sięgnęłam po nią i rozerwałam paznokciem. Była w środku jedynie kartka. Rozwinęłam ją i aż zaparło mi dech w piersiach.

"Dałaś wczoraj ładny występ. Obserwuję Cię Prim"

Zasłoniłam dłonią usta i poczułam jak moje oczy stają się szkliste. Wstałam szybko i pospiesznym krokiem skierowałam się do wyjścia z cmentarza. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie zobaczyłam.
Nagle usłyszałam śmiech. Odwróciłam się jeszcze raz, ale nikogo nie było. Oby to był tylko mój chory umysł.
Przerażona biegiem uciekłam do samochodu. Od razu go odpaliłam i odjechałam jak najszybciej.
Plan na najbliższy okres czasu.
Nie dać się zabić.


***

Justin

-Zapraszałeś kogoś?-spytałem Willa, kiedy ktoś dobijał się do naszych drzwi. Chłopak pokiwał przecząco głową ze zdziwioną miną. Kiwnąłem głową porozumiewawczo i na placach skierowaliśmy się do drzwi. Zatrzymałem się przed nimi i powoli przekręciłem kluczyk. Złapałem za klamkę i zacząłem powoli uchylać drzwi.
Dobra. Nie tej osoby spodziewałem się. Uchyliłem szerzej drzwi, by Will też mógł zobaczyć kto przyszedł.
-Prim?-spytałem zaskoczony. Wczoraj się pokłóciliśmy, a dzisiaj ona stoi pod drzwiami mojego mieszkania. Skąd ona zna adres?
Dziewczyna podniosła głowę i wtedy ujrzałem jej przeszklone oczy. Jej broda delikatnie drgała, jakby zaraz miała się rozpłakać. Jej dłonie drżały, kiedy przeczesywała nimi włosy. Wypuściła powietrze ustami i przymknęła powieki.
Poczułem delikatne szarpnięcie, a po chwili przyjemne ciepło. Spojrzałem w dół i zobaczyłem Prim, która mocno oplatała mnie rękami. Lekko zszokowany stałem chwilę w bezruchu, ale po chwili objąłem ją rękami. Pocierając miarowo jej plecy, odwróciłem głowę w stronę zdezorientowanego Willa. Wzruszyłem ramionami, gdyż sam nie wiedziałem o co właściwie chodzi.
Powoli nadal trzymając ją w ramionach zacząłem kierować się do salonu. Gdy dotknąłem nogami kanapy, usiadłem na niej ciągnąc Prim tak, żeby usiadła mi na kolana. Will bez słowa usiadł na fotelu obok i bacznie się nam przyglądał. Uśmiechnął się tajemniczo i pokazał brodą na dziewczynę.
Westchnąłem, a moje ramiona zacisnęły się ciaśniej wokół ciała Prim.
-Co się stało?-szepnąłem jej do ucha. Słyszałem jak głośno przełyka ślinę. Schowała głowę w zagłębieniu między moim ramieniem, a szyi i westchnęła głośno.
-Ktoś mnie obserwuje..-spojrzała na mnie przerażona. Moje mięśnie natychmiast się napięły, ale po chwili dziewczyna znów się we mnie wtuliła. Uspokoiłem się pod jej dotykiem.
-Jak to?-do rozmowy dołączył się Will. Nawet nie zaszczycając go spojrzeniem, wyjęła kartkę z kieszeni marynarki i wyciągnęła rękę w stronę czarnoskórego.
Chłopak niepewnie ją wziął, po czym powoli rozwinął. Jego usta lekko rozchyliły się, a po chwili spojrzał na mnie. Podał mi ją, a ja od razu przeczytałem.
Zgniotłem kartkę jedną ręką i wyrzuciłem ją za siebie. Przeczesałem włosy w frustracji i ścisnął jedną pięść.
-Prim-westchnąłem. Kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć. Nigdy nie pocieszałem ludzi, tym bardziej dziewczyn. Chociaż w takiej sytuacji w ogóle nie wiadomo co zrobić.
-Justin. Ja się boję-jęknęła i mocno zagryzła wargę. Wyglądała wtedy seksownie.
Wstała z moich kolan i zaczęłam krążyć po pokoju. Patrzyłem raz na nią, raz na zdezorientowanego Willa.
Nie miałem pojęcia co zrobić. Powiedziałem, że jej pomogę. Wczoraj się pokłóciliśmy. Znowu..
Teraz przychodzi do mnie jakby nigdy nic.. To jest za trudne..
-I co teraz?-spytał Will. Westchnąłem głośno i spojrzałem na Prim. Zatrzymała się i odwróciła w naszą stronę. Wzruszyła ramionami, a jej usta uformowały się w cienką linię.
-Nawet nie wiemy kto to jest.-mruknęła smutno. Zaczęła bawić się palcami, kiedy stała na środku pokoju.
Spojrzałem błagalnie na Willa. Nie miałem pojęcia co powiedzieć, co zrobić by chodź w minimalnym stopniu ją pocieszyć. Też mam serce i głupio było patrzeć mi na bezbronną dziewczynę. No może nie bezbronną, bo jak znam życie to ma przy sobie pistolet, ale wiecie o co chodzi.
-Wypłacz się. Ulży Ci-to było głupie posunięcie. Prim spojrzała na mnie marszcząc brwi. Chciałem się zaśmiać, bo wyglądała śmiesznie, ale w tej chwili nie wypadało.
-Ja nie płaczę, nigdy-syknęła z odrazą. Kiwnąłem głową, wywracając oczami. Jej humor zmienia się w zaskakującym tempie.
-Na wszelki wypadek noś przy sobie broń.-mruknąłem zdenerwowany jej zachowaniem. Kiwnęła głową i już otwierała usta żeby coś powiedzieć, ale przerwał jej dźwięk telefonu. Will wyciągnął aparat z kieszeni i patrzył w ekran.
-Ja muszę iść.-wstał w fotela i zaczął kierować się do przedpokoju. Razem z Prim odprowadziliśmy go wzrokiem.-Nie zabijcie się.-mruknął.
Niemalże w tym samym momencie wywróciliśmy oczami. Usłyszeliśmy trzask drzwi i momentalnie nastała cisza. Prim stała w bezruchu, ale po chwili usiadła na fotelu z dala ode mnie. Złapała gwałtownie powietrze i patrzyła na mnie zamyślona.
-Lubię Willa i Ems, ale do Leslie mam pewne wątpliwości..-kiwnąłem głową i zamyśliłem się. Leslie była fajna, jeśli wiecie co mam na myśli.
-Jest w porządku-mruknąłem. Dziewczyna pokręciła głową z zniesmaczaną miną.
-Jej uśmiech jest fałszywy. Nie ufam jej.-spojrzałem na nią pytająco, ale po chwili coś sobie uzmysłowiłem.
-Może po prostu jesteś zazdrosna?-zaśmiałem się, a po chwili na mojej twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
-O nią?!-zaśmiała się sarkastycznie.-Mam byś zazdrosna o to, że pieprzysz ją, gdy nie znajdziesz innej chętnej?-zakpiła. Wstała oburzona i bez słowa wyszła z mieszkania.
Czy nasza rozmowa zawsze musi kończyć się kłótnią?

***

-Czego?-jęknąłem do telefonu, którego dzwonek brutalnie mnie obudził. 
-Cześć Justin. Mi też miło Cię słyszeć.-usłyszałem głos Ems po drugiej stronie. Przetarłem wolną dłonią twarz i zwilżyłem usta językiem.
-Czy jest jakiś szczególny powód, że mnie obudziłaś?-mruknąłem nadal wpółprzytomny.
-Właściwie to tak. Prim się nawaliła, a ja nie mogę ją odciągnąć od baru-jęknęła niezadowolona.
-Nie jestem jej ojcem.-warknąłem.-Niech robi co chce. Mnie to nie obchodzi.
Nie moja wina. To ona jest nieodpowiedzialna. I wścieka się mnie bez żadnego szczególnego powodu. To moja sprawa z kim się spotykam. 
-Justin.. Wiem, że się nie lubicie, ale obiecałeś, że jej pomożesz.
-Pomagam jej w innej sprawie, a nie w sprowadzaniu do domu po każdej imprezie.-usłyszałem po drugiej stronie śmiech Ems. 
-Justin. Zrób wyjątek-jęknęła. Westchnąłem głośno i przejechałem dłonią po włosach. 
-Będę za dziesięć minut-warknąłem przez zęby i nacisnąłem czerwoną słuchawkę. Czy ona zawsze musi pakować się w kłopoty?

-Gdzie ona jest?-zapytałem dość głośno, by przekrzyczeć muzykę, która rozbrzmiewała w całym klubie. Ems odwróciła się gwałtownie, ale gdy mnie zobaczyła wypuściła głośno powietrze.
-Nie zauważyłeś tej grupki ludzi przy barze?-zaśmiała się kpiąco. Odwróciłem głowę i rzeczywiście stała tam pokaźna liczba osób. Westchnąłem rozzłoszczony i zacząłem przepychać się, by stanąć na początku. 
Szczęka mi opadła. Prim musiała dużo wypić. 
Tańczyła na barze! I nie powiem-wyglądało to seksownie.
-Rozejść się!-krzyknąłem i podszedłem do dziewczyny.
-Cześć Justin.-zachichotała.
-Prim. Jesteś pijana-zaśmiałem się. -Idziemy do domu.
Pociągnąłem ją za rękę, ale jak się okazało-nie była w stanie chodzić. Upadła na podłogę i zaczęła się śmiać jeszcze głośniej. Boże, daj mi siły na tą dziewczynę.
Z łatwością przerzuciłem ją przez ramię i skierowałem się do samochodu.

Droga minęła nam dość szybko. Składała się głównie ze śmiechu Prim i ich mało zrozumiałych żartów. Mówiła strasznie niewyraźnie, co pewnie było spowodowane za dużą ilością alkoholu.
Otworzyłem drzwi i od razu skierowałem się do sypialni. Jedną ręką odchyliłem kołdrę i położyłem Prim, która była prawie nieprzytomna. Przykryłem ją pod samą szyję. Już chciałem wychodzić, ale poczułem szarpnięcie. Odwróciłem głowę.
-Zostań na noc.-jęknęła i uśmiechnęła się kokieteryjnie. Spojrzałem na nią zaskoczony. Kiedy jest trzeźwa to mnie nienawidzi, a kiedy jest nawalona to ze mną flirtuje. Co jest grane?
-Jesteś pewna?-może to głupio pytać pijaną dziewczynę, ale cóż.. Jutro pewnie i tak nie będzie pamiętać.
Skinęła głową i poklepała ręką materac.
Dobra. Tylko żeby później nie było na mnie.

od autorki: przepraszam, przepraszam. nie mogę się skupić przez remont w domu. nie jestem zachwycona z tego rozdziału. a wy co sądzicie? 20 komentarzy = następny rozdział

wtorek, 6 sierpnia 2013

2."No dalej. Zastrzel mnie!"


 "Patrzył na czarne, wzburzone morze nienawiści- a była to krwawa, zatruta zatoka łez..
Spoglądał na białe, czyste niebo- a tak na prawdę to jasne ślady wystrzelonych pocisków.."

-Co do cholery?-wyszeptałam do siebie, lekko przerażona. 
Obudziło mnie walenie do drzwi, a jest godzina ósma rano. Nikogo tu nie znam? Kto mnie nachodzi o tej godzinie?
Wyskoczyłam z łóżka poprawiając dużą koszulkę, w której spałam. Po cichu skierowałam się do salonu, skąd wzięłam pistolet. Małymi kroczkami doszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Co on tu robi?
Od kluczyłam drzwi i wychyliłam głowę.
-Obudziłeś mnie.- powiedziałam bez ogródek, patrząc na niego z nienawiścią.- Czego chcesz?
-Przyszedłem porozmawiać.-warknął przez zaciśnięte zęby. Wywróciłam oczami i mocniej zacisnęłam rękę na broni, którą chowałam za plecami.
-Miło, że się w końcu zdecydowałeś-syknęłam sarkastycznie i uśmiechnęłam się sztucznie.
-Pomyślałem, że beze mnie nie dasz sobie rady-uśmiechnął się z wyższością.
-Oh, jestem bardziej zaradna niż myślisz.-podziękowałam sobie w myślach, że mam broń, której w każdej chwili mogę użyć.-Więc lepiej uważaj na słowa-splunęłam z podłym uśmiechem.
-Czyżby? Nie wiem czy zauważyłaś, ale to ja jestem tu wyższy i silniejszy.-zauważył, a jego szczęka zacisnęła się mocno. Był wściekły.
Oblizałam usta i chwile zastanawiałam się czy powinnam to zrobić, jednak duma wygrała.
-Nie wiem czy zauważyłeś.-jednym zwinnym ruchem popchnęłam go na równoległą ścianę i przyłożyłam pistolet do skroni-Ale mam broń przy Twojej głowie.-uśmiechnęłam się z satysfakcją.
Chłopak patrzył na mnie zdezorientowany, ale po chwili jego twarz nie wyrażała emocji.
-No dalej. Zastrzel mnie!-poganiał patrząc mi prosto w oczy.-Zrób to!-krzyknął.
Zagryzłam wargę i westchnęłam głośno. Byłam słaba, nie dałam rady.
Powoli opuściłam broń i spuściłam głowę w dół, zamykając oczy. Przegrałam.
Poczułam ból w plecach, a później zabrakło mi tchu. Podniosłam powieki i zobaczyłam twarz Justina zbyt blisko mojej. Moje ciało było przyciśnięte do ściany, a pistolet został wyrwany mi z ręki.
Przełknęłam głośno ślinę i niemal poczułam zbierające się łzy w kącikach oczu. Zamknęłam oczy i czekałam na najgorsze.
Nic się nie działo. Chłopak chyba walczył ze sobą. Czułam jak jego ręka albo zaciska się, albo jak zwalnia uścisk na mojej skórze. Justin w końcu zdecydował.
-Nie bój się. Nie zabiję Cię-usłyszałam jego zdenerwowany głos. Otworzyłam szeroko oczy i patrzyłam na niego zdekoncentrowana.
-Nie?-spytałam oszołomiona.
-Nie-odpowiedział nie chętnie i złapał moją rękę, gładząc kciukiem moje kostki.
Zakrztusiłam się śliną, na ten dziwny, ale jakże przyjemny gest, a moje policzki zapłonęły żywym ogniem. Jeszcze nigdy nie czułam się bardziej skrępowana, jak w tym momencie.
Chłopak zwolnił mnie z uścisku, a mi momentalnie zmiękły nogi. Osunęłam się po ścianie i opadłam na podłogę. Zaczęłam mieć mroczki przed oczami.
-Prim. Nic Ci nie jest?-spytał kucając na przeciw mnie. Wzruszyłam ramionami sama nie mając pojęcia co się dzieje.
Poczułam jak odrywam się od ziemi, a po chwili zobaczyłam jak Justin trzymam mnie na rękach. Nie mając sił na nic położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy..

-Prim.-poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię.-Prim, obudź się.
Głos był bardzo ciepły i przyjazny. Uśmiechnęłam się delikatnie, nadal nie otwierając oczu. Nie miałam po prostu siły. Usłyszałam głośne westchnięcie, a po chwili poczułam jak ktoś ściska moją dłoń.
-Błagam, otwórz oczy.
Powoli uchyliłam powieki i zobaczyłam zmartwioną twarz Justina. Chłopak uśmiechnął się i odwrócił się w stronę stołu. Chwycił kubek i podał mi go.
-Wypij to.-wskazał brodą na naczynie z ciepłym napojem.-Poczujesz się lepiej.
Kiwnęłam głową, upijając łyk cieczy i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Dziękuję-powiedziałam nieśmiało i delikatnie się uśmiechnęłam. Poklepałam miejsce obok siebie, pokazując mu żeby usiadł.
Kiedy już siedział obok mnie, nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. Poczułam jak spina się pod moim dotykiem, ale po chwili znów przybrał obojętny wyraz twarzy.
Wypiłam resztę herbaty w ciszy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie dostrzegłam swojej broni.
-Um.. Justin?-chłopak odwrócił głowę w moją stronę.-Wiesz gdzie jest mój pistolet?
Wyjął go z kieszeni i położył na stole. Patrzyłam chwilę na broń pustym wzrokiem. Miałam do niego tyle pytać. To wszystko jest cholernie niezrozumiałe.
-Dlaczego mnie nie zabiłeś?
-Co?-spytał zszokowany.
-Dlaczego nie strzeliłeś?-spuściłam głowę w dół. Chłopak westchnął głośno.
-Ty tego nie zrobiłaś, więc ja też nie..-nie takiej odpowiedzi oczekiwałam.
-Justin-jęknęłam podirytowana.
-Nie umiałem Cię zastrzelić, pasuje?-syknął. Zagryzłam wargę w zdenerwowaniu i zaczęłam bawić się palcami. Chłopak złapał moje dłonie i rozdzielił je-Przestań.
Westchnęłam głośno i oblizałam usta.
-O czym chciałeś porozmawiać?-spytałam, gdyż ta cisza strasznie mnie męczyła. Chłopak przejechał ręką po włosach i lekko pociągnął za ich końce. Wyglądał seksownie.
-Chcę Ci pomóc-pisnęłam w duchu ze szczęścia. Ulżyło mi, na prawdę mi ulżyło, że w końcu coś układa się po mojej myśli. Mam nadzieję, że to widzisz Matt.
Uśmiechnęłam się do niego, w ramach podziękowania.
-Najpierw jednak musisz poznać kilku ludzi.
Moja mina natychmiast zrzedła. Na prawdę nie lubię poznawać nowych ludzi. Niby jestem odważna, ale jeśli chodzi o nowe znajomości to jestem strasznie nieśmiała. Spojrzałam błagalnie na Justina, który uniósł jedną brew.
-Uspokój się. Nie zabiją Cię przecież..-oh, nie byłabym taka pewna. 
Nie zabiją mnie? Justin o mało co mnie nie postrzelił, to oni tym bardziej mogą. Trzeba będzie na nich uważać.
-Polecam Ci się najpierw ubrać.-zaśmiał się. Spojrzałam w dół. Kurna.
Nadal byłam w niezbyt długiej koszulce. Wstałam z kanapy jak oparzona i pobiegłam do sypialni.
-Poczekaj chwilę!-krzyknęłam i zaczęłam szukać jakiś sensownych ciuchów.
Szybko wciągnęłam na siebie ubrania i pobiegłam do łazienki. Umalowałam się delikatnie i rozczesałam włosy, co z resztą było nie lada wyzwaniem. Zadowolona ze swojego wyglądu, skierowałam się do salonu.
Miałam pewne obawy co do niego i jego znajomych. Zawiodłam się też na sobie. Jak ja mogłam do niego celować bronią. Zbyt często ostatnio wybucham. Muszę się opanować.
-Idziemy?-spytałam Justina, który nawet mnie nie zauważył. Był zapatrzony w ekran telefonu, na którym pisał. Chłopak podniósł wzrok znad urządzenia i gdy mnie zobaczył kiwnął głową. Dupek, mogłeś chociaż skomplementować mój wygląd!
Westchnęłam głośno i wzięłam pistolet do ręki.
-Po co Ci broń? Nie bierz jej ze sobą.-wywrócił oczami.
-Bez niej nie ruszam się z domu.-syknęłam. Spojrzał zaskoczony moim wybuchem i prychnął.
-Nie bój się. Będę przecież z Tobą.
-To mnie nie pociesza.-warknęłam. Skierowałam się do przedpokoju, mijając zdezorientowanego szatyna. Z szafki, która tam stała wzięłam klucze od mieszkania i samochodu, oraz trochę pieniędzy, które schowałam do przedniej kieszeni spodni. Wyszłam na zewnątrz i poczekałam, aż szatyn zrobi to samo i zamknęłam drzwi. W ciszy skierowaliśmy się na zewnątrz.
-Masz prawo jazdy?-spytałam, gdy dochodziliśmy do samochodu. Chłopak kiwnął głową.-Na pewno?.. Z resztą... Nie ważne..-westchnęłam i dałam mu kluczyki od samochodu.
Zasiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Po chwili już słyszałam ryk silnika. Justin uśmiechnął się, za pewne zadowolony, że może prowadzić taki samochód.
-Zapnij pasy-nakazałam.
-Po co?-chłopak zaśmiał się, nadal patrząc przed siebie. Przynajmniej nie spowoduje wypadku.
-Bo to mój samochód. Zapinaj.-popędziłam go.-Nie mam zamiaru płacić mandatu za Twoją głupotę.
-Tutaj nawet policji nie ma. Wyluzuj.-odparł, a w jego głosie słychać było nie małe rozbawienie.
Westchnęłam głośno i zatopiłam się w miękkim oparciu fotela.

Podjechaliśmy pod jakąś opuszczoną fabrykę. Niepewnie rozejrzałam się po okolicy, bo jeśli mam być szczera, to nie wyglądała ona za dobrze.
Szare, metalowe obkucia, odbijały słońce. Małe, niezbyt czyste okna, nie wpuszczały za dużo słońca do środka. Jedyne co mi się spodobało to graffiti na ścianach. Przełknęłam głośno ślinę, a serce zaczęło bić bardzo szybko. Spojrzałam niepewnie na Justina, który przyglądał mi się zaciekawiony. Widząc moją niepewną minę zachęcił mnie ruchem ręki, żebyśmy ruszyli do drzwi. Po chwili zastanowienia kiwnęłam głową i skierowałam się za chłopakiem do środka.
Zdziwiłam się. Wewnątrz było całkiem przyzwoicie. Podłoga była wyłożona jakimiś panelami w odcieniu dębu, a ściany pomalowane było na fioletowo. Stały tu jakieś meble. Nie było źle.
Justin chwycił mnie za rękę i szedł przede mną. I bardzo dobrze. Czuła jak na moje policzki wstępują soczyste rumieńce, a ciało odmawia posłuszeństwa. Jego dotyk mnie oszałamiał.
Chłopak zatrzymał się gwałtownie, co spowodowało, że na niego wpadłam. Odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie z cwanych uśmiechem.
-Rumieńce? Serio Dale?-zaśmiał się głośno.
-Zamknij się Bieber-warknęła i uderzyłam go w ramię. Justin jeszcze głośniej zaczął się śmiać.
Westchnęłam głośno, chowając twarz za kurtyną włosów.-Możemy iść dalej?
Znowu złapał mnie za rękę i pociągnął do pokoju, w którym stało kilka kanap i foteli. Usiedliśmy na jednej z nich i czekaliśmy.. No właśnie..
-Kiedy oni będą..-jęknęłam bardziej do siebie niż do niego.
Na prawdę nie lubię spóźniania, tym bardziej, że muszę siedzieć sam na sam w towarzystwie Justina.
-Nie marudź-warknął, najwyżej wytrącony z równowagi. Wywróciłam oczami i wyrwałam dłoń, którą cały czas trzymał. Jego szczęka była mocno zaciśnięta i już otwierał buzię by coś powiedzieć, ale na szczęście przerwała nam trójka ludzi wchodzących do pomieszczenia. Odetchnęłam.
-Bieber ma nową panienkę?-zażartował ciemnoskóry chłopak.
Był dość wysoki i pokaźny. Ale dzięki jego uroczemu uśmiechowi wyglądał nie groźno.
Dopiero po chwili  zrozumiałam co powiedział i skrzywiłam się.
-Ja i Justin. Fuj.-zrobiłam zniesmaczoną minę, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Wszyscy oprócz szatyna. Punkt dla Ciebie, Prim.
Uśmiechnęłam się pod nosem i delikatnie odsunęłam od chłopaka.
-Jestem Will-chłopak wyciągnął do mnie rękę. Uśmiechnęłam się i uścisnęłam ją. Robi dobre pierwsze wrażenie.
-A ja Prim.
-Jestem Emma, ale możesz mówić do mnie Em-uśmiechnęła się ciepło brunetka, siadając na przeciwko mnie.
Była ładna. Miała idealną figurę. Jej włosy pięknie błyszczały, tak samo jak niebieskie oczy. Miała piękny uśmiech, który dodawał jej uroku. Dzięki niemu wydawała się być miłą dziewczyną.
Ostatnią osobom też była dziewczyna. Była mulatką i miała kruczoczarne włosy sięgające za łopatki. Jej oczy miały odcień machoniu. Jedynie jej uśmiech od razu zraził mnie co do niej. Wydawał się fałszywy.
-Jestem Leslie-warknęła i usiadła na kolanach Justina.
Nie żebym była zazdrosna, wiecie Justin jest mega atrakcyjny, ale to nie było miłe. Zaczęła szeptać coś mu do ucha. Niedobrze mi się robi.
-My idziemy porozmawiać.-odezwał się Bieber i wraz z dziewczyną wyszli z pomieszczenia.
Wszyscy patrzyliśmy w ciszy jak 'para' odchodzi. Westchnęłam głośno i spojrzałam na pozostałą dwójkę.
-Co to było?-spytałam wskazując palcem na miejsce, gdzie przed chwilą jeszcze stał Justin z Leslie.
-Oni 'chodzą' ze sobą.-powiedziała Em robiąc w powietrzu cudzysłów.
-Przynajmniej ona tak uważa.-uśmiechnął się Will. Mimo, że znamy się od kilku minut, to już zdążyłam polubić tą dwójkę.
Jednak zaraz to się pewnie zmieni. Oni nadal nie wiedzą, że jestem siostrą Matta. A to raczej nie polepszy naszych stosunków. Życie jest ciężkie..
-Wy nie wiecie kim jestem, prawda?-spytałam cicho. Spojrzeli na mnie z lekko zdziwionymi minami. Przyjrzeli mi się uważnie. Will uśmiechnął się lekko.
-Jesteś Prim tak?-zaśmiał się ciemnoskóry.
-Tak. Prim Dale.-ich miny zrzedły. Myślałam, że im oczy z orbity wyjdą. Wypuściłam głośno powietrze i mówiłam dalej.-Mój brat nikomu nie mówił, że ma siostrę. Jak pewnie wiecie-on nie żyje. Możecie mi zaufać. Przyjechałam tu załatwić swoje sprawy, a później się wynoszę.
Wymienili między sobą krótkie spojrzenia, których nie umiałam rozszyfrować i znowu ich wzrok skierowany został na mnie. Przełknęłam głośno ślinę i czekałam na ich reakcje.
-Skoro Bieber Ci zaufał, to i my możemy.
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się. Jest dobrze.
-Zaufał.. jasne.-syknął Justin wchodząc do pomieszczenia. Wywróciłam oczami i przejechałam językiem po spierzchniętych wargach. Mam dość.
-Dawaj klucze.-wyciągnęłam rękę w stronę szatyna. Z obojętnym wyrazem twarzy sięgnął ręką do kieszeni, skąd wyciągnął to o co prosiłam.
-Zostawisz mnie tutaj?- wypchnął dolną wargę do przodu. Pewnie myślał, że jest wtedy uroczy. I tak było. Ale nie dam mu tej satysfakcji.
-Tak.-odpowiedziałam z podłym uśmieszkiem. Chłopak skrzyżował ręce na piersiach i usiadł wygodnie na kanapie, unikając mojego wzroku. Wygrałam.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę pozostałej trójki.
-Miło było mi Was poznać.-wyciągnęłam rękę do Willa i Em, by się pożegnać. Uśmiechnęli się ciepło i skinęli głowami.-No prawie-wywróciłam oczami ignorując Leslie.
-Idę dzisiaj do klubu. Będzie miło jeżeli przyjdziecie-uśmiechnęłam się, zanim wyszłam z pomieszczenia.

Uruchomiłam laptopa i usiadłam wygodnie na fotelu w salonie. Wreszcie spokój.
Gdy urządzenie już działało, odpaliłam potrzebny program.
Wpisałam kilka potrzebnych haseł i.. udało się! Właśnie włamałam się do konta policji. Jestem hakerem.
Podałam imię i nazwisko szatyna i szukałam potrzebnych informacji.
Justin Bieber, lat 20, zamieszkuje Bronx. Przewinienia: kilkakrotne wdanie się w bójkę, nielegalne posiadanie broni, sprzedaż narkotyków i innych dopalaczy.-nieźle nabroiłeś Bieber.
Napady w grupie razem z Willem Carterem, Emmą Blood i Leslie Norton.
Czyżby byli razem w gangu?
Dobra, szukamy dalej. Zapiski z hotelu nad barem, w którym byłam.
Wynajem pokoi na jedną noc. Bieber, Bieber, Bieber... Stop, wystarczy.
A to podła świnia!
Spojrzałam na godzinę. Jak to możliwe, że już 20?
Czas się zbierać.

-Dziękuję.-powiedziałam, wysiadając z taksówki. Wyprostowałam rękami koszulę i powolnym krokiem skierowałam się w stronę klubu.
-Cześć Sharp-uśmiechnęłam się do ochroniarza.
-Prim.-odwzajemnił uśmiech i przytulił mnie lekko.
-Wpuścisz mnie do środka?-spytałam delikatnym głosem. Chłopak skinął głową i odsunął się, więc mogłam spokojnie przejść.
-Dziękuję.-ucałowałam go w policzek zanim pobiegłam do środka.
Uśmiechnęłam się lekko i skierowałam do baru. Usiadłam na wysokim krześle. Obróciłam się w stronę tłumu i próbowałam wypatrzeć kogoś znajomego. I udało się.
Zobaczyłam Em, która z drugiego końca sali macha do mnie, pokazując żebym przyszła. Skinęłam głową i zaczęłam przeciskać między ludźmi.
-No cześć.-uśmiechnęłam się i siadłam koło brunetki.
-Siema Prim.-chyba była już lekko wstawiona. Will wyciągnął rękę, więc uczyniłam to samo i przybiliśmy sobie tak zwanego "żółwika".
Justina jeszcze nie było, co mnie bardzo ucieszyło.

Nie wiem ile alkoholu zdążyłam wypić, ale wydaję mi się że dużo.
-Nie pij więcej.-Justin wyrwał mi drinka z ręki. Skrzyżowałam ręce na piersi i wypchnęłam dolną wargę. Zachowywałam się jak dziecko, ale cóż.
-A teraz zapraszamy na pojedynek słowny!-usłyszeliśmy męski głos w głośnikach. Na parkiecie utworzyło się dość duże kółko. Byłam upita i zainteresowana tego typu rozrywką, więc wcisnęłam się na początek i oglądałam. Zaraz obok mnie znalazła się Em, Will i Justin.
-Jak się nazywasz?-spytał organizator, kiedy na środek wyszedł jakiś ciemnoskóry chłopak.
-Luke.
-Kogo wyzywasz na pojedynek?
-Jakąś odważną dziewczynę.-uśmiechnął się i zaczął rozglądać się po tłumie. Jego wzrok natrafił na mnie. Cholera.
Wskazał na mnie palcem i zachęcił do udziału w zabawie. Spojrzałam na moich znajomych. Will i Em dopingowali mnie, tylko Justin miał jakiś problem.
-Zrobisz z siebie pośmielisko-zakpił.
-Przynajmniej nie jestem męską dziwką-uśmiechnęłam się podle. Alkohol robi swoje.
Wyszłam na środek lekko skrępowana, ale po chwili to minęło.
-Nazywasz się..
-Prim-dokończyłam i dostałam masę oklasków. Wskazałam palcem na przeciwnika i kiwnęłam głową, pokazując mu by zaczął..

-Dajesz Prim-usłyszałam radosny bełkot Em. Nie powinna już pić.
Wypuściłam powietrze i zaczęłam wczuwać się w beat.
-Stomp, stomp I've arrived
Drop the beat nasty face
Why you lookin' at me?- wskazałam na przeciwnika palcem.
Flyin' flyin' flyin' flyin' through the sky
In my spaceship I'm an alien tonigh
tDirty dirty dirty dirty dirty dirty sucker
You think I can't get hurt like you
You motherfucker-okrzyk tłumu rozniósł się po sali. 
I can do it like a brother

Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat-naciągnęłam na oczy czapkę.
Low like you
Do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you
We can do it like the man-damn man-amn, hey

We can do it like the man-damn sugar sugar sugar
We can do it like the man-damn man-damn, hey
We can do it like the man-damn sugar sugar sugar
Boom, boom, ha, pour me a beer

No pretty drinks, I'm a guy out here
Rollin' rollin' rollin' rollin' money like a pimp
My B.I.T.C.H.E.S. on my dick like this-spojrzałam z pogardą na Justina.
Dirty dirty dirty dirty dirty dirty sucker
You think I can't get hood like you
You motherfucker
I can do it like a brother

Do it like a dudeGrab my crotch, wear my hat
Low like you
Do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you
We can do it like the man- damn man-damn, hey

We can do it like the man- damn sugar sugar sugar
We can do it like the man- damn man-damn, hey
We can do it like the man- damn sugar sugar sugar
Boys, come and say what you wanna-zaczęłam się zmysłowo poruszać.

Boys, look you need to lick my dollar
Boys, get-gettin' hot under the collar, (collar, collar, ooohh)
Boys, come come say what you wanna
Boys, look you need to lick my dollar
Boys, get-gettin' hot under the collar, (collar, collar, ooohh)(I can do it)
I can do it like a brother

Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you
Do it like a brother
Do it like a dude
Grab my crotch, wear my hat
Low like you(x2)
We can do it like the man-dem man-dem, hey

We can do it like the man-dem sugar sugar sugar
We can do it like the man-dem man-dem, hey
We can do it like the man-dem sugar sugar sugar
Do it, do it, like a duuuudeDo it, do it, looow liiiike yoooooouDo it, do it, like a duuuudeDo it, do it, do it like a duuuuuude... Yeah


Skończyłam. Byłam wycieńczona i powoli przestawałam mieć panowanie nad swoim ciałem. Za dużo alkoholu.

Zeszłam ze 'sceny' i skierowałam się do wyjścia. 
-Gdzie idziesz?-usłyszałam głos Biebera.
-Do domu. Nie mam już siły.-wybełkotałam i wyszłam z klubu.

od autorki: nie jestem zadowolona z tego wpisu, ale cóż. i tak dodałam go później niż się spodziewałam. mogę Wam zdradzić, że w następnym rozdziale będzie więcej akcji. 12 komentarzy = kolejny rozdział